Dżoszorozkminiacz
Ilono, brzmi nieźle! Muszę obejrzeć. Dzięki ((:
Offline
Ulubione:
* film: Zmierzch, Troja, Wichrowe Wzgórza (widziałam tylko wersję z 1998 roku, ale i tak mi się podobała )
* serial: 90210 (nowa wersja)
* aktor: Kellan Lutz, Patric Swayse, Jacko Rathbone
* aktorka: Ashley Greene, Kristen Stewart..
Offline
Film, kolejna moja miłość. Uwielbiam filmy dobre, artystyczne, ale też kompletnie komercyjne i głupie (jak choćby Bollywood, Tollywood i Kollywood, choć te ostatnie najmniej). Najukochańszym filmem jest dla mnie Amadeusz z roku 1984. Film, który wywarł na mnie ogromne wrażenie i pozostaję pod nim do dziś. Swego czasu nie potrafiłam przeżyć, jeśli nie obejrzałabym go raz dziennie . Poza tym uwielbiam też:
Angielski pacjent, Angel-A, Baśń o ludziach stąd, Bridget Jones (obydwie części), Cena honoru, Ciało, Dług (wg mnie najlepszy polski film), Duma i uprzedzenie (chodzi mi o mini serial BBC), Gladiator, Gra, Hamlet (1996), Jesus Christ Superstar (ta starsza hipisowska wersja, bodajże z roku 1973, a nie to dziadostwo z 2000 ), Komornik, K-PAX, Lista Schindlera, Monty Python i Święty Graal, Motyl i skafander, Moulin Rouge!, Piękny umysł, Pokuta, Powrót do przyszłości (wszystkie części), Indiana Jones (wszystkie, prócz ostatniej, bo nie oglądałam
), Rybka zwana Wandą, Spacer po linie, Rzeka tajemnic, Symetria, Stowarzyszenie umarłych poetów, To właśnie miłość, Wiele hałasu o nic, Wierny ogrodnik, Władca Pierścieni (wszystkie części), Wróg u bram, Zakochana Jane, Zapach kobiety.
Jeśli chodzi o filmy to chyba wszystko. A jeśli chodzi o aktorów, to też mam dosyć dużo ulubieńców .
Ewan McGregor, Ralph Fiennes, Kenneth Branagh, Alan Rickman, Colin Firth, Daniel Day-Lewis, David Thewlis, Derek Jacobi, Hugh Laurie, Gene Wilder, Jamel Debbouze, James McAvoy, Joaquin Phoenix, John Simm, Johnny Depp, Abhishek Bachchan, Liam Neeson, Michael Palin, Peter Sellers, Russell Crowe, Shia LaBeouf, Al Pacino, Jude Law, (polskich ulubieńców też mam ) Robert Więckiewicz, Maciej Stuhr, Andrzej Chyra (mój ulubieniec).
Offline
Jamel Debbouze - geniusz w Asterixie! oglądałam Kleopatrę chyba z 20 razy, a jak oglądam kolejny - to i tak leżę ze śmiechu...
Offline
Dżoszorozkminiacz
Paulinko,widzę,ze mamy podobny gust jeśli chodzi o filmy Ja też lubię "Dumę i uprzedzenie"(mini serial BBC) i Colina Firtha i oczywiście obie części Bridget Jones
Z tych,które wymieniłaś uwielbiam jeszcze"Gladiatora" i "Piękny umysł"! Muszę jeszcze wspomnieć o "Liscie Schindlera"...odkąd pamiętam zawsze interesowałam się tematem holocaustu,więc "Lista Schindlera" była obowiązkowa!Polecam Ci film "Anna Frank-cała prawda"...Film oparty na podstawie dziennika Żydówki Anny Frank zamordowanej w obozie koncentracyjnym. Anna wraz z rodziną ukrywa się na strychu domu przed hitlerowskim okupantem w Amsterdamie.W 1944 roku rodzina Franków została zadenuncjonowana i umieszczona w obozach koncentracyjnych. Anna zmarła w wieku niespełna 16 lat.W okresie ukrywania się prowadziła pamiętnik w którym zapisywała swoje myśli i przemyślenia na różne tematy...pisała m.in. o swojej pierwszej młodzieńczej miłości...Historia prawdziwa i film bardzo poruszający...jeden z najlepszych jaki widziałam z tego gatunku!
Offline
Dżoszorozkminiacz
A oglądał ktoś może "Niezwykły dzień pani Pettigrew" bądź "Miss Pettigrew lives for a day", jak kto woli (: Z Amy Adams...?
Offline
Właśnie obejrzałam cudny film - Imiennik. Bardzo smutny, ale straszliwie klimatyczny. W reżyserii Miry Nair - chyba jej najbardziej znany film, to Monsunowe Wesele (również świetne). Imiennik to adaptacja książki nagrodzonej Pulitzerem - historia dwóch pokoleń hinduskiej rodziny, emigrantów do USA, tzw. NRI (non-resident Indians). Świetne pokazane jest zderzenie dwóch kultur i życie Hindusów na emigracji. Szczególnie skupiono się na pierwszym pokoleniu urodzonym już na obczyźnie - świetny kontrast z ich rodzicami, tradycjonalistami. Widać to szczególnie w detalach - dzieci ubierają się bardziej amerykańsko, nie mówią w ojczystym języku, ich akcent bardzo różni się od tych rodziców. Widać to również przy okazji ich życiowych ideałów, moralności. Są nowocześni, ale w naprawdę trudnych chwilach potrafią powrócić do swoich korzeni - jednak, aby to się stało, musi wydarzyć się tragedia.
Piękny, liryczny film, bardzo smutny. Ciekawym zabiegiem jest zaakcentowanie tematyki imion w życiu bohaterów.
Offline
Dżoszorozkminiacz
Jako, że nikt nie odpowiedział mi na pytanie co do Miss Pettigrew chciałabym pokazać Wam fragment tego filmu. Bardzo romantyczna scena, ale żeby ją całkiem zrozumieć muszę Wam pokrótce opowiedzieć ten film.
Opowiada on o pani Pettigrew, kobiecie bez pracy. Guwernantka, wyrzucona z kolejnej posady, której nawet agencja pracy nie chce pomóc ukradkiem zabiera stamtąd wizytówkę z namiarem na niejaką panią Delysię Lafoss. I tak zaczyna się ten jeden, niezwykły dzień pani Pettigrew.
Delyssia, grana przez Amy Adams - którą ja osobiście bardzo lubię i świetnie pasuje do takich ról - jest osobą dość infantylną, lekko zagubioną w życiu, która radzić sobie musi jednoczęśnie z kilkoma romansami. Otóż jej pierwszy kochanek, Nick daje jej utrzymanie i pracę w swoim klubie. Phil natomiast, dziewiętnastolatek produkujący akurat swój pierwszy musical, główną rolę w przedstawieniu. Ostatnim z mężczyzn jest Michael, pianista, który zaoferować może jedynie miłość. Tak więc Delysia ma nie lada gratkę - zostać biedną u boku mężczyzny, na którym jej zależy, czy mieć dostanie życie, takie, jakiego zawsze pragnęła?
Jak z nieba zjawia się u jej boku Guinevere Pettigrew, kobieta robotna i sprytna. Pomaga młodej gwiazdce ukryć dowody zdrad, pozbyć się każdego z męczyzn i osiągnąć to, czego pragnie Delysia. Tylko, ze Delysia wcale nie jest pewna, czego tak naprawdę chce.
Frances McDormand, grająca panią Pettigrew, zrobiła swoją postać naprawdę uroczą. Guinevere, doświadczona przez los i pierwszą wojnę światową, nie oczekuje zbyt dużo od życia. Cały ten jej niezwykły dzień próbuje się najeść, czego w końcu nie udaje jej się zrobić, gdyż zbyt zajęta jest pomaganiem nowej pracodawczyni. Poznaje też przyjaciółkę Delysii, która sprawia, że Guinevere przechodzi przemianę zewnętrzną i dopasowuje się do świata przyjeść, śpiewu i mody, w którym żyje Delysia. Guinevere poznaje też Joe, projektanta mody, który, jak ona, pamięta odgłos bomb i wystrzałów. Joe ma jednak młodą narzeczoną Edythe, której jest potrzebny dla kontaktów. A Edythe to kobieta, której niełatwo odebrać coś, na czym jej zależy.
Co jak więc skończy się Niezwykły Dzień Pani Pettigrew? Naprawdę polecam.
Co do wyże wspomianego fragmentu: <spoiler!> Michael już wie, że Delysia wybrała Phila. Rankiem Michael mówi: " Here's the deal: I'll play for you today, Delysia, and for the rest of your life if you'll marry me. Never again if you don't." [Będzie tak: Zagram dla Ciebie dzisiaj, Delysia, i będę grał już zawsze, jeżeli za mnie wyjdziesz. Jeżeli nie - nie zagram już nigdy] Tak więc następuje ta ostatnia piosenka, a jest nią If I didn't care:
http://www.youtube.com/watch?v=_VR-9L3fmhg
Offline
Nijaka - to niesamowity zbieg okoliczności, że dokładnie dziś streściłaś pokrótce fabułę tego filmu. Bo ja, mimo, że wcześniej nie zwróciłam nawet na niego uwagi, to dziś postanowiłam go zobaczyć. Jednak ja ze względu na Lee Pace'a, który odgrywa tu rolę Michaela - przecudowny facet, znakomity aktor, dopiero go odkryłam i mam zamiar nadrobić jego filmografię .
Offline
Dżoszorozkminiacz
Paulino, zdecydowanie polecam, (co zresztą widać), a Lee Pace jest w swojej roli urzekający. Czekam na Twoją opinię!
Offline
Pogromczyni Wszelkich Tematów
A tak poza tym, właśnie przed chwileczką skończyłam oglądać film West Side Story! Ten sam, z którego pochodzi piosenka "Somewhere" i, jak się dowiedziałam po obejrzeniu, również "Maria" (śpiewał ją Josh w 2002 r. w "42nd & Vine"). Długo się za niego zabierałam, troszkę przerażał mnie rok produkcji (1961!) ale oglądałam już starsze filmy, choćby Przeminęło z Wiatrem z 1939 i bardzo mi się podobał.
West Side Story to zmieniona wersja Romea i Julii. Ale nie za bardzo mi przypadł do gustu. Mimo, że został nagrodzony tyloma Oscarami. Nie podobał mi się śpiew ("Somewhere" w wykonaniu choćby Josha i Charlotte jest o niebo lepsza, nie wspomnę już nawet o TEJ cudownej wersji (piękniejsza, według mnie, od wersji Josha i Charlotte). No cóż, czasy się zmieniają. Tak jak ktoś napisał, takie filmy po prostu tracą na wartości z dekady na dekadę. To smutne, ale nic nie da się z tym zrobić.
Dla porównania: http://www.youtube.com/watch?v=-BQMgCy-n6U
Offline
Właśnie obejrzałam Miss Pettigrew Lives for a Day i na wstępie zaznaczam, że od razu wdarł się z hukiem do mojej listy ulubionych . Ta z pozoru prosta i zwyczajna opowieść ma w sobie tyle uroku i czaru - naprawdę czasami takie filmy są nam potrzebne najbardziej.
Historia mnie urzekła, Amy Adams zagrała naprawdę cudnie, podobnie jak Lee Pace (coraz bardziej się nim zachwycam ). To taka komedia romantyczna tyle, że z morałem, niezwykłym klimatem lat 30., charakterystyczną muzyką, znakomitą scenografią, kostiumami i charakteryzacją.
Szczerze mówiąc dziwię się, że film został wydany w Polsce na DVD jedynie na potrzeby wypożyczalni - to naprawdę piękna opowieść, którą z chęcią umieściłabym na swojej półeczce. Żałuję tylko, że film jest stosunkowo krótki (niecałe półtorej godziny) - gdy nieuchronnie zbliżał się koniec, ja pragnęłam jeszcze więcej .
Dla zainteresowanych trailer: http://www.youtube.com/watch?v=SBJfuVpH7h8
Offline
Właśnie skończyłam oglądać jeden z najgenialniejszych filmów, jakie ostatnio widziałam. Mówię o Memento, z Guy'em Pearce w roli głównej. Film zrobiony tak genialnie, że zmusza widza do myślenia, aby nie pogubił się w faktach. Zatem film dla inteligentnego widza. Poza tym, zgadzam się z tym, pod jakim hasłem Memento było w Polsce reklamowane: Tego filmu nie zapomnisz... Oj prawda to, prawda .
Jest to historia Leonarda, który w wyniku wypadku, cierpi na zanik pamięci krótkotrwałej - dobrze pamięta wszystko sprzed incydentu, niestety wszystko po już nie. Jego pamięć działa jakieś kilka minut, a następnie "restartuje się" tak, że nie pamięta on ani ludzi, ani rozmów. Pomaga sobie za pomocą polaroidów, które robi rzeczom, miejscom i ludziom, a następnie je podpisuje. W przeżyciu pomagają mu również tatuaże, którymi pokrywa swoje ciało. Nie są one jednak zwykłymi tatuażami. Leonard ma jeden cel w życiu - zemstę. Pragnie pomścić swoją żonę, która została zgwałcona i zamordowana przez niejakiego Johna G. Leonard ma na swoich piersiach wytatuowane John G. zgwałcił i zamordował moją żonę, Pamięć jest zawodna, oraz m.in. fakty dot. mordercy (jego wyglądu, numeru rejestracyjnego...). Tylko dzięki temu wie, co należy zrobić.
Może motyw zemsty jest już oklepany we wszelkiej maści hollywoodzkich filmach, ale ten thriller jest inny. Sama historia jest bardzo ciekawa - tu nie można zaprzeczyć - jednak sposób nakręcenia filmu jest przedstawiony jeszcze ciekawiej. Można uściślić to tak: jest to tak jakby zlepek kilkuminutowych wydarzeń, pozornie początkowo ze sobą niezwiązanych, a z czasem układających się w jedną całość. Dlatego, aby zrozumieć film (choć i tego nie da się zrobić do końca, bo jest tyle niedomówień i zagadek) to należy naprawdę się skupić. I tak już na początku, na samych napisach, mamy scenę, która chronologicznie powinna znajdować się na końcu filmu, w dodatku została puszczona od tyłu.
Normalnie strasznie się nakręciłam po Memento. Muszę przyznać, że film zrobiony genialnie. Pewnie nigdy bym się na niego nie natknęła, gdyby nie bollywoodzki remake, który miałam przyjemność oglądać jakiś czas temu. Ale co tam - bollywoodzki Ghajini nie umywa się niczym do Memento.
Ten film trzeba zobaczyć kilka razy, aby dokładnie przestudiować i z grubsza zrozumieć o co chodzi, dopowiedzieć sobie nieznaną część historii. Chyba zaopatrzę się w DVD - nie ma bata .
Offline
Nie wiem jak Wy..ale ja ostatnio uwielbiam "step up 2 - the street"..po prostu uwielbiam ten film..pod każdym względem! super aktorzy, ich choreografie, dobranie muzyki..no po prostu idealnie:)
Oglądam go codziennie, mam swoje ulubione momenty i muszę raz dnia je obejrzeć..
a co Wy sądzicie na temat tego filmu??
Offline
Pogromczyni Wszelkich Tematów
A dziś na TVNie, o 21:10 leci Bodyguard! Kocham ten film. A Kevin Costner wygląda tu cudownie i w ogóle można powzdychać sobie do Franka, którego właśnie gra Kevin. Whitney też nie jest złą aktorką. Co prawda, może całować się na planie nie umie (aaach, spieprzona finałowa scena!) ale nie można od niej za dużo wymagać, przecież i tak tą aktorką w końcu nie jest. Według mnie mimo tego poradziła sobie całkiem nieźle. Jeśli tylko będę dziś wieczorem w domu, chętnie obejrzę ten film po raz etny. Polecam, jeśli ktoś, jakimś przypadkiem () nie oglądał tego filmu.
Offline