Ogłoszenie

Zachęcamy do rejestrowania się na naszym forum. Dla zalogowanych użytkowników czeka niespodzianka w postaci dodatkowych, ukrytych dla gości, tematów.

#1 25-11-2009 14:54:54

 Nijaka

Dżoszorozkminiacz

Skąd: Łomianki
Zarejestrowany: 6-9-2008
Posty: 784
Ulubiona piosenka Josha: każda.
Wiek: 17,5
Imię: Anna

Michael Buble

Wszyscy znamy tego wykonawcę. Po pierwsze dlatego, że Josh pojawił się na jego koncercie:
<ku pamięci>
http://www.youtube.com/watch?v=ioj_GJ7ssr8

Poza tym, Josh wielokrotnie śpiewał z Michaelem z różnych duetach, nie duetach, grupowych występach, itp. Buble jest zresztą na tyle popularny, że nie muszę go chyba przedstawiać (:

Niedawno wydał nową płytę Crazy Love w której zasłuchuję się od kilku dni. Znacie ją może?


LET JOSH BE WITH YOU: Yoda

Offline

 

#2 25-11-2009 17:05:30

 Belame

Wstępna faza Grobanizmu

Skąd: Dolny Śląsk
Zarejestrowany: 29-7-2009
Posty: 238
Ulubiona piosenka Josha: Per Te
Imię: Beata

Re: Michael Buble

Ja też ostatnio często słucham płyty Crazy Love, bardzo mi się podoba, lubię takie klimaty


''Muzyka to chińska łamigłówka, którą każdy rozwiązuje po swojemu i zawsze dobrze, bo jest bez rozwiązania''.

Offline

 

#3 25-11-2009 20:04:42

 Marta_Evans

Pogromczyni Wszelkich Tematów

8028271
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 8-7-2008
Posty: 2797
Ulubiona piosenka Josha: Awake
Wiek: 32 lata
Imię: Marta
Od kiedy słucham Josha: 27.01.2007

Re: Michael Buble

Przede wszystkim muszę napisać, że myślałam nad tym, aby stworzyć taki wątek. Jak najbardziej zasłużenie.

Nijaka napisał:

Buble jest zresztą na tyle popularny, że nie muszę go chyba przedstawiać

No cóż, my go może znamy, ale niestety muszę z przykrością stwierdzić, że Michael wcale nie jest taki bardzo popularny w Polsce. Już wiele razy się spotkałam z tym, że ludzie nie wiedzieli kim on jest. Jak zwykle oczywiście o wspaniałych artystach się nie mówi...

Bo Michael jest wspaniały. I nie słodzę mu dlatego, że zna się z Joshem. Bardzo go cenię. Może nie jestem jego wielką fanką, ale lubię sobie posłuchać jego piosenek. Niby, że nigdy nie lubiłam jazzu i swingu to jednak Michael śpiewa tak, że nie sposób przejść obok tego obojętnie. Słyszałam wszystkie piosenki z "Crazy Love" i chętnie je słucham.

Kocham jego Home, Feeling Good (szczególnie wersja koncertowa z płyty Hit Man: David Foster and Friends), Everything czy najnowszy Haven't Met You Yet. Jego piosenki są bardzo oryginalne i specyficzne, jego głos także. I to jest najlepsze.


http://25.media.tumblr.com/01ccd8ac4826d24d51199d0d9254a788/tumblr_n3ehl3jyX21qa9gzso2_r1_250.gif

Offline

 

#4 3-3-2010 18:41:00

 Sikoreczka21

Gość z zewnątrz

Skąd: Podkarpacie
Zarejestrowany: 27-2-2010
Posty: 14
Ulubiona piosenka Josha: You raise me up
Wiek: 16
Imię: Justyna

Re: Michael Buble

Ja osobiście lubię piosenkę "Feeling good". Koleżanka mi ją poleciła i polubiłam, ale niestety nie miałam czasu posłuchać innych jego piosenek. Zawsze mam inne sprawy na głowie. Niedługo postaram się nadrobić moją nieznajomość Michaela.

Ostatnio edytowany przez Sikoreczka21 (3-3-2010 18:41:29)

Offline

 

#5 18-5-2010 20:44:32

 Marta_Evans

Pogromczyni Wszelkich Tematów

8028271
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 8-7-2008
Posty: 2797
Ulubiona piosenka Josha: Awake
Wiek: 32 lata
Imię: Marta
Od kiedy słucham Josha: 27.01.2007

Re: Michael Buble

Patrzcie, patrzcie!

http://www.michaelbuble.com/tourdates

Trasa koncertowa Michaela! Muszę zrobić wszystko (czyt.: zrobić wszystko, by zdać wszystkie egzaminy w czerwcu), by mieć wolny wrzesień. Tak bym chciała pojechać na jego koncert!!!

EDIT: Niestety chcieć to nie zawsze móc...


http://25.media.tumblr.com/01ccd8ac4826d24d51199d0d9254a788/tumblr_n3ehl3jyX21qa9gzso2_r1_250.gif

Offline

 

#6 16-12-2011 08:25:17

 Leia

Zarażony Dżospą

Skąd: Lębork
Zarejestrowany: 23-11-2008
Posty: 126
Ulubiona piosenka Josha: You Are Loved,AllaLuceDelSole
Imię: Ilona

Re: Michael Buble

Wybiera się ktoś na koncert Michaela, który odbędzie w kwietniu w Ergo Arenie w Sopocie??


"Liczą się nie te ciosy, które zadajemy, ale te, które zdołamy znieść"
                                                                               Stephen King

Offline

 

#7 16-12-2011 19:14:14

 alessa

Dżoszorozkminiacz

Skąd: Zielona Góra
Zarejestrowany: 4-1-2010
Posty: 311
Ulubiona piosenka Josha: Gira con me questa notte
Wiek: (nieubłaganie nadeszło) 34
Imię: (Dż)anna (Dż)agnieszka

Re: Michael Buble

Tak jest, Serendipity i ja wybieramy sie i nawet juz mamy bilety. Sektor 113 , rzad 2


Twitter: Anne_of_GG
Tumblr: annaofgg
Joshgroban.com: Alessa

Offline

 

#8 16-12-2011 19:29:37

 Marta_Evans

Pogromczyni Wszelkich Tematów

8028271
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 8-7-2008
Posty: 2797
Ulubiona piosenka Josha: Awake
Wiek: 32 lata
Imię: Marta
Od kiedy słucham Josha: 27.01.2007

Re: Michael Buble

Jeśli ktoś ma zamiar się wybrać, to powinien JUŻ mieć bilety, bo już prawie miejsc nie ma.


http://25.media.tumblr.com/01ccd8ac4826d24d51199d0d9254a788/tumblr_n3ehl3jyX21qa9gzso2_r1_250.gif

Offline

 

#9 9-2-2012 13:17:09

 Leia

Zarażony Dżospą

Skąd: Lębork
Zarejestrowany: 23-11-2008
Posty: 126
Ulubiona piosenka Josha: You Are Loved,AllaLuceDelSole
Imię: Ilona

Re: Michael Buble

Muszę się pochwalić że mój ukochany mąż sprawił mi wieeelką niespodziankę. Dostałam od niego na Święta portfel, a w portfelu... dwa bilety na koncert Michaela!! Więc też tam będę


"Liczą się nie te ciosy, które zadajemy, ale te, które zdołamy znieść"
                                                                               Stephen King

Offline

 

#10 9-2-2012 13:54:37

 Marta_Evans

Pogromczyni Wszelkich Tematów

8028271
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 8-7-2008
Posty: 2797
Ulubiona piosenka Josha: Awake
Wiek: 32 lata
Imię: Marta
Od kiedy słucham Josha: 27.01.2007

Re: Michael Buble

Szczęściara.


http://25.media.tumblr.com/01ccd8ac4826d24d51199d0d9254a788/tumblr_n3ehl3jyX21qa9gzso2_r1_250.gif

Offline

 

#11 26-4-2012 20:08:41

 anika

Dżoszorozkminiacz

13630726
Skąd: Chorzów - Górny Śląsk
Zarejestrowany: 6-12-2010
Posty: 401
Ulubiona piosenka Josha: You Raise Me Up
Wiek: 34
Imię: Anna

Re: Michael Buble

Ehhhhhhhhh chyba pora coś skrobnąc .... ciągle się dziwię że mam w związku z koncertem Miśka coś do napisania, a jednak....
Życie potrafi zaskakiwac, tego jestem pewna. Miniony rok obfitował w takie wydarzenia, które zmieniły moje życie o 180*, sprawiły że poznałam osoby, które zajmują szczególne miejsce w moim sercu. To właśnie jednej z takich osób zawdzięczam kolejne piękne wydarzenie, które stało się moim udziałem. Aniu... Alesso... DZIĘKUJĘ

A więc od początku... a początek jest taki, że miało mnie tam nie byc. Miało mnie tam nie byc ciałem, bo duchem pewnie bym była. Często jest tak, że nie można miec wszystkiego i chociaż bardzo chciałam, już parę razy się łamałam... ale nie, nie mogłam sobie pozwolic na kupno biletu. No coż, life is brutal... postanowiłam jednak byc trochę bardziej rozważna niż romantyczna. Nie będę tutaj mydliła oczu, oj nie... gdzie tylko była możliwośc wysyłania smsów... maili.. próbowałam, trzymałam kciuki nie tylko za siebie ale i za te wszystkie bliskie mi osoby, które również próbowały szczęścia w różnych konkursach. NIestety nie udało się... został jeszcze jeden konkurs, ale już nie próbowałam. Jednak kilka z nas jeszcze walczyło. Między innymi Agata, która sprawiła mi wielką radośc i zaproponowała że pojedziemy razem jeśli wygra - niestety nie dałyśmy rady uzasadnic dlaczego to właśnie my powinnyśmy wygrac tą wejściówkę. I tak nadszedł wtorek, 17.04 dokładnie 16.39. Dzwoni telefon, patrzę - Ania dzwoni - odebrałam z radością ale również zaskoczona - na co Ania mówi żebym lepiej usiadła - to co miało miejsce później... tego nie da się opisac, nie wiem czy to co mówiłam miało jakiś sens... siadałam, wstawała, chodziłam po pokoju ... byłam w takim szoku że nie potrafiłam ustac w miejscu. Tak, Ania - Kochana moja, będę CI wdzięczna do końca życia - Ania wygrała podwójną wejściówkę a ponieważ miała już bilet dla siebie - zaproponowała żebym pojechała... Wszystko później działo się ekspresowo, razem z drugą Anią (a właście to jedną z 5 Ań które pojechały na koncert) załatwiłyśmy nocleg w Gdańsku, trzeba było przygotowac coś na wyjazd, jeszcze w między czasie musiałam chodzic do pracy, która jeszcze mi się nigdy tak nie dłużyła ( nie licząc pewnego wyjazdu we wrześniu ) w końcu wytrwałam do niedzieli... w domu byłam ok 19, wszystko już spakowane, jeszcze jakieś ostateczne przygotowania i spac... w końcu pobudka o 2 
DO Gdańska wyruszyłam pociągiem z Katowic o 5.27..... jechałam sama... co kiedyś było dla mnie nie do przeskoczenia... do celu podróży dotarłam o 16.20 zmęczona ale HAPPY szczególnie urocze było powitanie na gdańskim dworcu, moje kochane Siostry w BIG niebieskich okularach były najmilszym dla mnie widokiem Wszytko później działo się jak w szybkim kinie akcji.... hostel, znaczy nasz "kurnik" uroczy gdzie miałyśmy z Anią nocleg... robienie się na "bóstwo" .... tam oczywiście wszyscy również na koncert Michaela O  18.30 ładowałyśmy się do autobus który zawiózł na pod Ergo Arenę, a tam powitał nas wielki bilboard MICHAEL, KOCHAMY CIĘ!!!
Ergo Arena - ogromna, wejśc chyba milion więc każdy w swoją stronę, zależnie od sektoru.
NO i jesteśmy, miejsca na 5 poziomie ale z widokiem na samą scenę... siedzimy z Anią z przypiętymi migającymi na czerwono serduszkami i podglądami prze lornetkę naszą ekipę, która siedziała na wprost nas. Anię i Martę było widac bez lornetki bo były "naznaczone" tymi samymi serduszkami No więc siedzimy  i czekamy ... w torbie mam cały stos zdjęc Michaela na wypadek gdyby udało się go znaleźc po koncercie...  Występujący przed Miśkiem zespół  Naturally 7 rozgrzał publicznośc do granic możliwości ręce bolały od klaskania ....... w końcu ich występ dobiegł końca.... czekamy jak na szpilkach.... Michael każe długo na siebie czekac, klaszczemy, wołamy .... nic...... nagle muzyka... światła ... kurtyna..... cień Miachela za drugą kurtyną .... emocje rozrywają mnie na milion kawałków, zresztą Anię siedzącą obok mnie też   jeeeeeeeeeeeeest ... zaczyna Cry Me A River...... genialne Jednym gestem, jednym spojrzeniem potrafi całkowicie zawładnąc publicznością. Publicznośc szaleje, Michael żartuje, bawimy się na największej imprezie w najlepszym towarzystwie Tego nie da się opisac słowami Gdzies w półowie koncertu Miachael przedziera się przez publicznośc i miliony wyciągnietych w jego stronę rąk i idzie na drugą scenę .... genialne tam śpiewa jedną z moich ukochanych piosenke HOME... przy akompaniamencie gitary akustycznej brzmi nieziemsko .... ze śpiewającą publicznością .... ehhhhhhh jeszcze mam dreszcze na to wspomnienie
A skoro Home, to zbliża się koniec koncertu.... potem jeszcze wyjście na bis.... najbardziej wzruszający moment kiedy śpiewa bez mikrofonu.... Song for You ....... no łzy same cisnęły się do oczu... ale nie było czasu na wzruszanie... biegiem z V piętra w poszukiwaniu naszej ekipy i Michaela ... trochę to trwało ale w końcu znalazłyśmy miejsce gdzie się ekipa pakowała ze sprzętem, więc z sercem na ramieniu idziemy .... próbują nam wmówic że Miśka już tam nie ma, ale kogo jak kogo, nas nie da się oszukac. Więc stoimy i marzniemy bo dochodziła północ... musieli miec z nas niezłą zabawę kiedy tak patrzeli na nas jak uparcie stoimy i czekamy ..... niestety - nie wyszedł - nawet nie widziałyśmy jak wsiadał do autokaru, ale jestem przekonana że nas widział Jeszcze jadąc taksówką do hostelu śpiewałyśmy panu taksówkarzowi, który żeby nas ośmielic podkręcił trochę radio
Emocje trzymały nas do końca... aż do zmrużenia oka.
Pobudka o 6 rano .... śniadanie... pociąg o 8.35 ... jechałam z Martą, Anią i Anią aż do Bydgoszczy, tam okrutne PKP nas rozdzieliło .... przełykałam łzy ...
To było magiczne doświadczenie.... ze wspaniałymi ludźmi ... tak nieoczekiwane że jeszcze nie wierzę że było moim udziałem. Powiem tylko jedno, jeśli Michael dotrzyma słowa, zrobię wszystko żeby znowu bawic się na jego koncercie


You raise me up, so I can stand on mountains
You raise me up, to walk on stormy seas...

Offline

 

#12 26-4-2012 23:07:00

 Marta_Evans

Pogromczyni Wszelkich Tematów

8028271
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 8-7-2008
Posty: 2797
Ulubiona piosenka Josha: Awake
Wiek: 32 lata
Imię: Marta
Od kiedy słucham Josha: 27.01.2007

Re: Michael Buble

Dziękuję Aniu za relację! Super było... Ach ile bym dała gdybym mogła tam być. Moi rodzice tam byli i bardzo im się podobało. Nie wiem już sama, może czasami warto olać studia i pojechać na takie wydarzenie...? Ale jedno jest pewne. Gdyby to był Josh, zajęcia olałabym NA PEWNO.

Mam nadzieję, że Misiek szybko do nas wróci. A wtedy nie może mnie zabraknąć.


http://25.media.tumblr.com/01ccd8ac4826d24d51199d0d9254a788/tumblr_n3ehl3jyX21qa9gzso2_r1_250.gif

Offline

 

#13 27-4-2012 11:06:20

 annesophie

Wstępna faza Grobanizmu

Zarejestrowany: 8-12-2010
Posty: 223
Imię: A.

Re: Michael Buble

Ania zapoczątkowała bąbelkowe relacje koncertowe, pozwolę więc sobie kontynuować. To ja byłam tą drugą szczęśliwą Anią, której marzenie niespodziewanie spełniło się za sprawą wielkoduszności i nieopisanej wspaniałomyślności Ani L. Te, które miały przyjemność ją poznać, wiedzą, jakiego pokroju jest Człowiekiem, więc może już nie o tym. Od telefonu Ani we wtorkowe popołudnie po dotarcie pod Ergo Arenę w Gdańsku nie wierzyłam, ze to prawda, że rzeczywiście TAM będę. Nie zdążyłam oswoić się z tą myślą, przekonać siebie samą, że to prawda. Niedziela przed wyjazdem była straszna, ale gdy zasiadłam w porannym pociągu do Trójmiasta byłam już rozluźniona, szczególnie, że miałam bardzo miłe towarzystwo w czasie podróży. Koncert Miśka cieszył się ogromną popularnością, gdyż wszystkie osoby w moim przedziale wybierały się na to wydarzenie. Podróż zleciała mi szybko i przyjemnie.
Po małych perturbacjach na dworcu głównym dotarłam do Oliwy, gdzie czekała na mnie Ania L. Muszę przyznać, że cieszyłam się na wyjazd do Gdańska nie tylko ze względu na sam koncert, ale także w znacznej mierze ze względu na spotkanie z siostrami grobańskimi. Od lutowego spotkania minęło trochę czasu, a za bliskimi ludźmi szybko zaczynami tęsknić... Z Anią udałyśmy się do hostelu, gdzie spały dziewczyny, które przyjechały wcześniej, spotkałam się z Martą, poznałam osobiście, a nie tylko wirtualnie, kolejną Anię. Kawa, pogaduchy, miło jak zawsze. Przeszłyśmy się na pokaz organów do Katedry Oliwskiej, potem nad morze, ale pogoda była raczej.., średnia. Wróciłyśmy do hostelu, a potem po moją współtowarzyszkę koncertową i przedmówczynię na dworzec. Kupiłyśmy sobie takie wielkie okulary, jakie Josh miał na jednym zdjęciu i tak przystrojone powitałyśmy Anię. Potem poszłyśmy do naszego kurnika, prysznic, makijaż itp. zabiegi sprawiły, że byłyśmy mniej więcej gotowe na podbój Ergo Areny. Dosiadłyśmy się do autobusu, którym już jechały dziewczyny z Wolnej Chaty. Zaczynano wpuszczać od 18:30, a pod halą już kłębił się tłum ludzi. Niektórzy liczyli jeszcze na zakup biletu. Zrobiłyśmy sobie grupowe zdjęcie pod ogromnym, dmuchanym napisem Kochamy Cię Michael!, a potem musiałyśmy się rozdzielić, bo Ergo Arena ma kilka wejść i wchodziłyśmy zależnie od miejsca na bilecie. Znalazłyśmy z Anią swoje miejsca, bardzo blisko sceny i już nosiło nas z podekscytowania. Przypięłyśmy sobie świecące LEDowe serduszka, które dała nam przed wejściem Ania L., powalczyłyśmy trochę z układem baterii, żeby świeciły tylko kiedy trzeba i przy pomocą zabranej przez Anię lornetki zaczęłyśmy przeszukiwać tłum, żeby dojrzeć siostry. Okazało się, że świecące serduszka są bardzo dobrze widoczne przez całą szerokość ogromnej areny.  Zrobiłyśmy sobie kilka zdjęć, pogadałyśmy, minęło trochę czasu i na scenie pojawił się support. Naturally 7, wcześniej prawie nieznany mi zespół okazał się bardzo ciekawym doświadczeniem może nie tyle muzycznym, co rozrywkowym. Chociaż muzycznie również zaprezentowali wysoki poziom, to najważniejsze było to, że udało im się wspaniale rozgrzać gdańską publiczność. Wszyscy, skalali, klaskali i tańczyli. Najbardziej podobał mi się niski głos 'basisty' zespołu - niepozorny, chudziutki facet, a głos przeszywający do głębi. Po 4o minutach nowojorczycy podziękowali za występ i zapowiedzieli, że niebawem pojawi się Michael. Tu mój żołądek wykonał dwa pełne obroty i nie mogłam się już doczekać, choć z drugiej strony chciałam przedłużyć moment oczekiwania, bo miałam świadomość, że dwie godziny koncertu miną szybko, a po nich oprócz radości i ekscytacji pozostanie żal i tęsknota.
Na Michaela musieliśmy poczekać kilkanaście minut. Dostrzegłyśmy jego sylwetkę za kotarą zanim światła czy muzyka dały znać o jego obecności. Na początku zaczęły krążyć po kurtynie świetle litery MB, później zaczęły dobiegać nas pierwsze dźwięki Cry me a river. Czerwona zasłona rozsunęła się, tłum oszalał, ale okazało się, że to taki mały żarcik, efekt świetlny, bo biała kotara wciąż tam była, wraz z czarną ukrytą za nią sylwetką. Po chwili oczekiwania faktycznie kurtyna rozsunęła się i równocześnie Mike wydobył z siebie pierwsze dźwięki. Nie byle jakie dźwięki... Pierwsze wykonanie usłyszane przeze mnie na żywo było piorunujące. Nie podejrzewałam, że artysta, który nie jest Joshem Grobanem może w ten sposób na mnie podziałać. Panowie oscylują w trochę odmiennych rejestrach wrażliwości muzycznej, a jednak obojgu udało się poruszyć odpowiednią strunę w moim wnętrzu. A to był dopiero początek. Drugi utwór - All of me - pokazał, że publiczność chyba nie najlepiej zna najnowsze utwory artysty, bo nie potrafiła zaśpiewać refrenu, kiedy Bąbel tego oczekiwał. Po tej piosence Michael powiedział kilka zdań do publiczności, pożartował, pochwalił się zmianą stanu cywilnego, pocałował największe szczęściary, złapał ze wszystkimi świetny kontakt i miał polską widownię w garści, mógł z nami zrobić co tylko chciał. Powiedział, że zaczniemy powoli, okazało się, że powoli oznacza At this moment - jeden z moich ulubionych utworów Mike'a. Była w rozsypce, śpiewałam razem z nim i popłakałam się. Oglądając nagranie tej piosenki nadal mam ciary na całym ciele. Buble, jak obiecał, nie zwalniał tempa, zasypywał nas po kolei kolejnymi cudownymi utworami - I've got you under my skin, Georgia on my mind, o którym wcześniej zapomniałam, a jest przecież niesamowitą piosenką, Everything, po którym nastąpiło bardzo zabawne przedstawienie i prezentacja zespołu (dwóch artystów z Bublowego bandu ma polskie korzenie, o każdym członku ekipy Michael powiedział coś zabawnego, facet ma duże zdolności aktorskie). Zanim pochwalił się skarpetkami z Elmo zaśpiewał nam fragmenty Don't stop believin' Journey, A whole new world z Alladyna (znów publiczność nie ogarniała tekstu) i Lighters, gdzie zmienił tekst prosząc o ugwieżdżone niebo z telefonów komórkowych i zaśpiewał Crazy love. Wyglądało to naprawdę magicznie, świecące ekrany telefonów z przeciwległej trybuny rzeczywiście wyglądały jak gwiazdy. Następnie powiedział nam kilka zdań o sobie i o tym, jak ważny dla jego kariery był Michael Jackson. Zadedykował mu swoje wykonanie kilku fragmentów utworów Jacksona. Sposób, w jaki ruszał się przy Billie Jean był powalający. Świetny z niego tancerz. Na koniec rzucił kapelusz w publiczność, kazał wszystkim wstać i zaczęło się Twist & shout. Dostaliśmy cztery duże piłki, też z literami MB (wróciły tylko dwie, Polacy pokazali co potrafią i dwie z nich zwinęli), widownia siedząca na płycie odbijała je sobie, wszyscy skakali i tańczyli. Następnie zapowiedział, ze ponownie przed nami Naturally 7, chłopcy wyszli, już przebrani i zaczęło się All I do is dream of you. Michael wraz z zespołem zszedł ze sceny, przeszedł przez rozentuzjazmowany tłum fanów i doszedł do malutkiej sceny pośrodku sali. Tam był bliżej publiczności i czarował jeszcze bardziej niż z głównej sceny. Zaśpiewał Some kind of wonderful, fantastycznie, zabrał komuś z publiczności telefon i sam siebie nagrał. Następnie  przyszedł czas na Stardust, a po nim chłopcy z zespołu wrócili za kulisty, a Mike został z nami i wykonał Home. Cudowna aranżacja, akustyczna, bardziej delikatna oczarowała wszystkich. Buble chwytał za dłonie swoje fanki, które niemal mdlały z emocji. Publiczność świetnie śpiewała razem z nim, to było coś naprawdę magicznego. Gdy wybrzmiał ten nostalgiczny utwór klimat zmienił się diametralnie wraz z początkiem Save the last dance. Michael wrócił na scenie, znów zaprezentował swoje umiejętności taneczne, a cała publiczność tańczyła razem z nim. Pochwalił nas, stwierdził, że jesteśmy niesamowici, w uroczy sposób wymawiał słowo Gdańsk. Naszedł czas na ostatnią piosenkę przed bisami - Haven't met you yet. Znów szał na trybunach, tu też było nie najgorzej ze znajomością tekstu i gdy Mike chciał, publiczność pomagała w śpiewie. Zakończyła się zasadnicza część koncertu, Buble wyglądał na szczęśliwego i zadowolonego z atmosfery panującej w Ergo Arenie.
Na bisy było trzeba go dosyć długo wyciągać, nie wrócił od razu. Pierwszy z trzech dodatkowych utworów, jaki nam zaprezentował to Feeling good. Na koncercie brzmi on o wiele, wiele lepiej niż na nagraniu, dodatkowo miło popatrzeć, jak Mike czuje w sobie tę muzykę. Następnie, kolejny z mojej listy the best, Me & Mrs. Jones. Refren wychodził nam bardzo ładniej, zrobiło się trochę spokojniej, atmosfera nabrała takiej... elektryczności w powietrzu. Nieuchronnie zbliżał się koniec. Mike powiedział, że ma dla nas dobre i złe wieści. Powiedział mniej więcej: 'The bad news is I'm pretty much done. And the good news is I will be coming back to Poland as much as you have my canadian ass'. Wszyscy bardzo się ucieszyli i przyszedł czas na ostatni utwór. Song for you. Łezki zaczęły kręcić mi się w oczach, a w momencie, w którym zasłonięto kotarę i wyszedł na środek sam Michael, bez zespołu, tylko on i publiczność, jeden reflektor kierowany na niego, wyjął odsłuchy, zostawił mikrofon, zrobił krok do przodu, przyłożył palec do ust, wszyscy momentalnie ucichli i Mike zaczął śpiewać dla nas z całych sił. tak, że cała sala go słyszała: 'I love you in a place where there is no space or time, I love you for my life, you are a friend of mine, and when my life is over I remember when we were together and we are alone now, and I was singing this song... to you'. Rozwaliło mnie to kompletnie, wewnętrznie była podarta na drobne kawałeczki. Nie było jednak czasu na dłuższe wzruszenia, bo gdy Buble się z nami pożegnał od razu pobiegłyśmy z Anią na dół do reszty dziewczyn, licząc, że uda nam się go złapać i poprosić o autograf. Czekałyśmy do północy, my, Grobanitki, byłyśmy najwytrwalszą grupą, jednak Michael do ans nie wyszedł... Szkoda, ale będzie o co walczyć następnym. Bo musi być następny raz. Nie wyobrażam sobie kolejnego koncertu w Polsce (a rozmowy o przyszłorocznym już trwają) bez mojego udziału.
Michael jest bardzo wesołym, charyzmatycznym mężczyzną, ogromnie świadomym siebie i swoich możliwości. Zdaje sobie sprawę, jak oddziałowe na kobiety i bezczelnie to wykorzystuje. Flirtuje i mąci w głowach z pełną świadomością tego co robi.  W pełni panuje nad swoim głosem, ale także nad spojrzeniem, ciałem, każdym gestem i ruchem, są one nonszalanckie, ale nieprzypadkowe. Trochę przeklina, ale w uroczy sposób, wspaniale żartuje i robi niezwykłe show. Na żywo nie ma szans obronić się przed jego urokiem.
Ten wieczór był zupełnie wyjątkowy, cudowny, za sprawą wyjątkowych osób. Jeden z najlepszych w moi życiu.


Mam nadzieję, ze nie pominęłam żadnego utworu, ale pisałam z pamięci, bo niestety nie zanotowałam setlisty.

Ostatnio edytowany przez annesophie (27-4-2012 21:28:30)


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m064ux5AF21qacpflo1_500.gif

...And if you knew how I wanted someone to come along
And change my life the way you've done...

Offline

 

#14 27-4-2012 13:24:30

 Marta_Evans

Pogromczyni Wszelkich Tematów

8028271
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 8-7-2008
Posty: 2797
Ulubiona piosenka Josha: Awake
Wiek: 32 lata
Imię: Marta
Od kiedy słucham Josha: 27.01.2007

Re: Michael Buble

Naprawdę niewiarygodne przeżycia!


http://25.media.tumblr.com/01ccd8ac4826d24d51199d0d9254a788/tumblr_n3ehl3jyX21qa9gzso2_r1_250.gif

Offline

 

#15 10-5-2012 10:33:27

 fearless

Wstępna faza Grobanizmu

7684705
Skąd: Puławy
Zarejestrowany: 9-4-2011
Posty: 206
Wiek: 19
Imię: Jola

Re: Michael Buble

Z waszych relacji emocje aż biją Rewelacja!


http://img31.imageshack.us/img31/7563/iiwa000084.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset vhs łódz https://www.berlin-hotel.pl Hospedaje 3 DE MAYO Проживание Даллструм