Marta_Evans - 9-7-2008 13:32:04

Ktoś może był na koncercie Josha? Albo po prostu widział go kiedyś na żywo, nieważne gdzie. Może na operze Chess, czy jak gdzieś jeszcze występował? Dzielcie się wrażeniami!

Niestety ja jeszcze nigdy nie widziałam go na żywo. Ale to się zmieni. Na pewno! :D

Adm - 11-7-2008 22:16:24

Myślę, że większość z nas chciałaby go w końcu zobaczyć na żywo. W końcu Josh jest szalenie sympatycznym i otwartym facetem. Ja niestety nie miałam jeszcze tej przyjemności, ale siostra mojego chłopaka dwa lata temu była z ludźmi z agencji reklamowej, w której pracuje, na jakimś koncercie w Kalifornii, gdzie miała przyjemność porozmawiać z Grobanem. Ach, zazdraszczam. ;-)

Morag

Marta_Evans - 12-7-2008 09:50:32

Nie! Rozmawiała z Joshem? O kurcze też jej zazdroszczę! Też tak chcę! Opowiadaj, co wtedy mówiła, jakie wrażenia, o czym rozmawiali, wszystko co wiesz!!

Adm - 12-7-2008 13:18:49

Hm, tak naprawdę to (karygodne!) jej celem było porozmawianie z innym piosenkarzem, którego nazwiska nie pomnę, więc Josh był tylko takim miłym dodatkiem. Ot, weszli za kulisy, pośmiali się, Josh opowiedział kilka dowcipów, chyba nawet mówił coś o Polakach, ale Karolina nie mogła sobie dokładnie przypomnieć (myślałam, że jej zrobię krzywdę XD), potem Karola zapytała o jego plany na najbliższych kilka tygodni (odpowiedział coś o koncertach) i zaprosiła go do Polski, po czym poszła porozmawiać z tym piosenkarzem, którego imienia nie pamiętam. Ogólnie to Josh tak jakby nie był jej priorytetem, a ja wtedy jeszcze nawet nie znałam go na tyle dobrze, by tamto spotkanie wywarło na mnie jakieś większe wrażenie. Przypomniało mi się dopiero w marcu tego roku.

;-)

Marta_Evans - 12-7-2008 15:22:08

Jej! ;( ;( Ale ona miała dobrze. Josh mówił coś o Polakach, wow! Wspaniale. Dobrze, że zaprosiła go do Polski. Następnym razem niech Ciebie weźmie ze sobą. ;]

Adm - 12-7-2008 15:53:00

Oj, to już mogłoby być niebezpieczne. ;-) Zagadałabym biednego Josha na śmierć i całkowicie zniechęciłby się do Polaków.

;-)

dorotea - 6-11-2008 09:02:40

Witam jestem nowa na tym forum ale od niedawna totalnie zwariowana na punkcie Josha . Orientujecie się może czy czy Josh wystąpi w Polsce ??Ja muszę zobaczyć Go na żywo !!!

Marta_Evans - 6-11-2008 13:58:39

Serdecznie Cię witam! Niestety na razie Josh nie planuje koncertu w Polsce... Tu wszyscy chcemy bardzo go zobaczyć! Wejdź sobie na oficjalną stronę http://www.joshgroban.com/ Tam na bieżąco pojawiają się newsy. Jak będą jakieś koncerty, na pewno napiszą.

Jardin - 6-11-2008 14:30:19

Ja też Cię gorąco witam dorotea:D I to szczególnie bo widzę, że jesteś z Gniezna!!! Ja w samym Gnieźnie nie mieszkam, ale tam studiuję:) Jakie to miłe uczucie wiedzieć, że jesteś tak blisko i do tego znasz Josha!!!

Nijaka - 7-11-2008 09:22:18

Witamy, dorotea!
Morag, ach... Pożartować sobie z Joshem, jejuuu! Chciałabym!

dorotea - 8-11-2008 09:08:37

To naprawdę fajne uczucie że w moim mieście jest pokrewna dusza :) Ja codziennie wchodzę na stronę Josha i śledzę newsy a także z niecierpliwością czekam na nowego bloga .

Nijaka - 19-12-2008 05:29:28

Napiszę krótko, bo nie mam trochę czasu. Jak wiemy, wczoraj Josh występował na Gali Jose Carreras'a. Występował o godzinie 21:55, czyli prawie dwie godziny po rozpoczęciu imprezy. Śpiewał "You Raise Me Up". Kurcze, wyszło mu. Nagrałam sobie tę część. W środku występu spojrzał w bok, oczy mu się tak uroczo uśmiechnęły, wyjął mikrofon ze stojaka, podszedł do publiczności i wziął kwiaty od jednej kobiety. I śpiewał, a jednocześnie takim gestem zdziwiniea przyłożył rekę do piersi, w stylu "dla mnie?" [co za pytanie]. I, ojej. Uwielbiam ten moment, jak ją dostrzega, tak się uśmeicha uroczo! I te oczyyyyyyy!

meg - 29-10-2010 22:13:33

Witajcie
Już od jakiegoś czasu obserwuje Wasze wpisy na forum i chyba juz nadszedł czas żeby się dołączyc :) Także witam Was serdecznie. zaczynm w tej zakładce ponieważ mam pytanie odnośnie koncertów Josha a konkretniej ich cen. Czy ktos z Was wie może jakie były plus minus ceny biletów chociażby w Londynie czy Berlinie? bede wdzieczna za jakiekolwiek info. :)

Marta_Evans - 30-10-2010 14:24:42

Witam.

Co do cen, to oczywiście także zależy od miejsca. Słyszałam, że ceny wahają się od 60 do 150 dolarów.

meg - 30-10-2010 15:35:06

dzieki za info.... no to trzeba sie bedzie troche wykosztowac ;)

anblaszka - 13-1-2011 00:19:38

Witam społeczność :) Jakoś dawno nie patrzyłam na polskich stronach czy jakieś newsy są.. a tu proszę od paru lat forum nawet;) Załączam link do moich zdjęć i do części znalezionych wówczas w necie  jeszcze z 22.5.2007roku http://picasaweb.google.com/anblaszka/J … 9bZsLK8Jg#
Niezapomniane chwile a już niedługo Hamburg no i trasa :)

Jardin - 13-1-2011 12:07:31

Na wstępie witam nową forumowiczkę ;)

Może to głupie pytanie, ale wolę się upewnić... czy te zdjęcia zrobiłaś sama na koncercie Josha? Tzn. widziałaś go live?! W dodatku z tak bliskiej odległości?

anblaszka - 13-1-2011 12:27:56

Wbrew pozorom ,iż Josh jest różnie ubrany na poszczególnych fotkach to są to zdjęcia z jednego koncertu :) nie wszystkie fotki są z mojego aparatu - a i przybliżenie zależy od aparatu:) osobiście widziałam Josha spod sceny ale tam robić fotki to prawie wyzwanie wojenne..:/ ( tylu fanów) Większość tych zdjęć jest tak z 10 m robiona.. ale i tak warto było.. by go słyszeć:)

Marta_Evans - 13-1-2011 15:52:33

Po pierwsze witam nową forumowiczkę! :) Po drugie przeniosłam posty do tematu o koncertach Josha, bo będziemy pewnie rozmawiać tu bardziej o Twoich przeżyciach niż o zdjęciach. :)

Pamiętam, że podczas trasy koncertowej w 2007 Josh był we Frankfurcie nad Menem. Bardzo chciałam wtedy tam pojechać. I pojechałabym gdyby to był Frankfurt nad Odrą (wiecie, bliżej, prawie Polska bo przy granicy). Taką odpowiedź usłyszałam od taty. Ale w tym roku nie odpuszczę. Muszę zobaczyć Josha! Poza tym wtedy miałam 17 lat, teraz jestem już starsza. No i chłopak mojej siostry obiecał mi, że pojadę na koncert. :) Musi dotrzymać słowa. Paweł nawet byłby skłonny pojechać ze mną. On wraz z moją mamą jedyni z rodziny rozumieją "moją miłość" do Josha.

Jak dobrze pamiętam jesteś dopiero drugą osobą na tym forum, która widziała Josha na żywo, więc robi to na nas wielkie wrażenie.

Opowiadaj, jak wrażenia! Pewnie mieszkasz w Niemczech?

anblaszka - 13-1-2011 19:02:00

O jisus..:) widzę ,że otworzyłam puszeczkę Pandory ...:)  No fakt daleko było... ale jakoś uzbierałam komplet ludzi na samochód i pojechaliśmy ...co prawda nie wszyscy pałali miłością do Josha ... i jakoś bakcyla nie załapali ale mi się podobało :) Jestem spod Poznania.. więc właściwie to chyba 11 godzin było samochodem z przerwami..było warto:)

Faktycznie Josh miał zwyczaj chodzić po sali w czasie " So she dances" ( bardzo przepraszam jeśli ten tytuł jest inny .. pamięć zawodzi ) a ,że to było w Operze a nie na stadionie Lakersów to fakt można było nawet Josha uścisnąć za rękę ,no i usłyszeć z bardzo bliska:)

Nie ukrywając jakość jest lepsza muzycznie na płycie ale przeżycie samego koncertu, te wszelkie pogawędki z publicznością ( bardzo podobne jak te na dvd ) itp.  sprawiają ,że jakoś lekkie fałsze nie wadzą:)

No i zwyczaj ,że po koncertach ( przynajmniej tych z trasy Awake ) wychodzi do fanów i przed autobusem rozdaje autografy ..:))

Mam osobiście nadzieję,że jak nie do Polski to może tak do Berlina by przyjechał w nowej trasie.. chociaż właściwie to wszędzie do Europy pojadę..po coś są tanie linie lotnicze.. a Josh jest raz na 4-5 lat w Europie z trasą :(  Więc czekam na koncertowe show :D

Załączam ( do tego samego linku ) jeszcze bo odkopałam w albumie : fotki spod autokaru, autograf na bilecie ( owszem 66 euro bez kosztów przesyłki ) i jedną z koncertu ( za jakość sorki ale robiłam zdjęcia zdjęciom w albumie..:/ ) ;)  http://picasaweb.google.com/anblaszka/J … 9bZsLK8Jg#

Jak wynika z biletu miałam rząd 26 ale nie było problemu z podejściem pod scenę :)

Marta_Evans - 13-1-2011 21:56:16

anblaszka napisał:

Nie ukrywając jakość jest lepsza muzycznie na płycie ale przeżycie samego koncertu, te wszelkie pogawędki z publicznością ( bardzo podobne jak te na dvd ) itp.  sprawiają ,że jakoś lekkie fałsze nie wadzą:)

A to dziwne, bo zawsze myślałam, i z takimi opiniami się spotykam cały czas, że Josh śpiewa lepiej podczas koncertów niż na płycie. Może miał wtedy gorszy dzień? ;) Druga osoba z forum, która spotkała Josha na żywo, maarek, był na musicalu Chess i opisal głos Josha tymi słowami: "Zachwyt nad Joshem wyrazany w tym watku - w pelni uzasadniony :) Niepowtarzalny glos, technika wokalna. Geniusz."

anblaszka - 14-1-2011 18:13:57

Nie no może ,źle się wyraziłam..Josh na żywo jest NIEPORÓWNYWALNIE LEPSZY od słuchania płyty w domu.. :) co nie zmienia faktu ,że na żywo dochodzą pewne efekty dźwiękowe w piosenkach ,które na płytce by się nie znalazły.. :)) Ogólnie to zachęcam do gonienia za Joshem po Europie - warto:)  a w Polsce ,że będzie to raczej szanse nikłe..:(

FOTKI ŚWIEŻUTKIE Z  HAMBURGA ! :D

Josh wciąż w świetnej formie zaśpiewał wiele starych hitów i parę nowych:) występ trwał nie całe 2h... oj było warto :)

http://picasaweb.google.com/anblaszka/N … JK4nez3QA#

viarte - 6-9-2011 13:43:21

czy ktoś z Joshomaniaków nie chce jechać do Wiednia na koncert 14.09? Mam 2 wolne bilety i zamówiony nocleg. Dajcie znać, znajomi nie mogą się wybrać

Marta_Evans - 6-9-2011 14:25:50

Kochana... Jeden temat jak najbardziej wystarczy! Jeśli nikt się nie odezwał, to znaczy, że nie ma chętnych. Ci co chcą jechać, już od dawna mają bilety. Więc niestety tutaj łatwo nie znajdziesz zainteresowanego.

agataa - 18-9-2011 12:14:55

Witam wszystkich serdecznie po koncercie w Berlinie :) i od razu mam dla Was propozycję. Zbierzmy tu wszystkie nasze wspomnienia, niech każda z nas napisze swoją relację z oczekiwań, koncertu, wyjazdu ect. Facebook facebookiem, ale tu te wspomnienia muszą się znaleźć :)

Będę musiała na moja relację poświecić troszkę czasu z racji szczęścia jakie mnie spotkało, ale najdalej jutro wszystko pięknie (mam nadzieję) spiszę ;)

IrenaMorena - 18-9-2011 19:35:01

Chętnie poczytam wspomnienia dziewczyn. to będzie jak powrót do Berlina i do tego jedynego w swoim rodzaju wydarzenia. Moje wspomnienia, ciągle żywe, chociaż wciąż czuję jakby to był sen, cudny zresztą. Samego koncertu chyba nie opiszę, bo brak mi słów. Spełniło się moje marzenie :) Nie marzyłam nawet, że będzie można podejść pod scenę, Josh przejdzie obok mnie, a nawet przebiegnie,będzie na wyciągnięcie ręki, dostanę autograf i popatrzy w oczy. A jednak się stało :) :) :)

agataa - 19-9-2011 03:28:00

W związku z brakiem relacji pozostałych osób, będących w Berlinie pomyślałam, że okroję tą moją, bo głupio to wygląda ;)

Koncert był cudowny. Josh śpiewał wspaniale. Wyglądał obłędnie. Zaśpiewał 19 piosenek i zagrał oczywiście Wandering kind. Jego zespół zagrał dwie bez wokalu: Stright to you na samym początku oraz Live & let die. Wyszedł na dwa bisy:)
Po koncercie Josh rozdał wszystkim cierpliwie autografy, OBIECAŁ, że skoro my, polskie fanki, przyjechałyśmy do niego, to on następnym razem przyjedzie do nas!

To był cudowny czas, całe te 3 dni - poczynając od podróży pociągiem do Berlina, poprzez koncert, powrót grobanbusem i pociągiem. Dziękuję Wam WSZYSTKIM za to, że tam byłyście :) bez Was to nie byłoby to samo. Uwiodłyście Josha dzięki Waszym genialnym pomysłom! :D

Zdjęcie z Joshem zrobione, wino na scenie wypite, kilka kolejnych autografów dołączyło do kolekcji... :)

BYŁO WARTO. BERLIN ZDOBYTY

EDIT: dołączam nagrania z mojego aparatu.

http://www.youtube.com/watch?v=51uhvdAxwmE (pod koniec świat widziany Grobanowymi oczami - dosłownie)
http://www.youtube.com/watch?v=XKzf78nMZCE (OBIETNICA koncertu w Polsce!)
http://www.youtube.com/watch?v=BMNNaz_FZJE (Changing colors. Polecam zamknąć oczy przy ostwarzaniu, bo i tak obraz jest fatalny ;)

ps. śmiałyście się kiedyś same do siebie przez pół nocy, nie chcąc zasnąć, bo rzeczywistość okazała się o niebo piekniejsza, niż najwspanialsze sny...? ;)

Marta_Evans - 19-9-2011 18:52:38

Przeniosłam posty do tego tematu. Niech wszystko będzie razem, bo zacznę Wam zazdrościć. (jak już nie zazdroszczę) :P Wróciłam dziś do Polski, czas na moje wrażenia. Ale patrząc na to co spotkało Agatę, moje w życiu tego nie pobiją...

Przez sobotę i niedzielę zwiedzałam miasto, korzystając z okazji. Ludzie bardzo przyjaźni, pomocni, wszyscy umieją dobrze angielski, więc z porozumiewaniem się nie było najmniejszych trudności. Sama Kopenhaga jest bardzo ładna. W starym stylu, ale ma swój urok. No i jest mieszanką wszystkich kultur. Najwięcej było Hindusów. Oczywiście koncert Mistrza był punktem kulminacyjnym mojego całego pobytu. Na koncercie było ok. 2500 tys. ludzi. Miałam bardzo dobre miejsce – rząd 6 przy jednym z przejść, na wypadek gdyby Josh przechodził. ;) No i się udało. Co prawda dwa razy przechodził z drugiej strony, ale trzeci z mojej. Josh szukał singielek, po tym jak wybrał jakąś parę. Oczywiście podniosłam rękę. ;) Schodząc ze sceny Josh stanął obok mnie. Dokładnie przy moim rzędzie. Zerknął na mnie! Josh w końcu wybrał dwie koleżanki. Przy powrocie na scenę próbowałam mu zrobić zdjęcie (poszedł po dziewczyny kilka rzędów za mną). Ale wiecie jak Josh wraca na scenę. Biegnie. Zanim mój telefon zareagował, Josha już nie było w obiektywie. Złapałam tylko jedną z dziewczyn, a Josh jest przez nią cały zasłonięty. Lepiej było filmować no ale... zawsze jest się mądrym po fakcie. Było, minęło.
Josh śpiewał obłędnie. Już podczas MBTM byłam zachwycona, a co dopiero teraz, gdy śpiewał o wiele dłużej. Były takie momenty, których byłam pod wrażeniem. Nadal Josh potrafi mnie ująć mimo że słucham go już cztery lata. Strasznie podobało mi się wykonanie Machine. Utwór nie należy do moich ulubionych, ale trzeba przyznać, że na żywo Josh potrafi zrobić z niego mistrzostwo. Wszyscy przy nim klaskaliśmy, a potem nagromadziliśmy gromkimi brawami. Naprawdę zakochałam się w tej dłuższej wersji. A najbardziej w końcówce, gdy Josh wyciąga tę jedną nutę – rewelacja. Niespodzianką – bynajmniej niezwykle miłą – było usłyszenie You're Still You! Sam Josh przyznał, że dawno go nie wykonywał. Kocham ten utwór, a Josh oczywiście nie zapomniał jak się wykonuje takie pieśni! Całość nagrałam i jest dostępne na moim profilu na youtube. ;) Co jeszcze o muzycznej części... Do wykonów nie można się było przyczepić. Nawet do najmniejszej rzeczy. Josh wykonywał wszystkie bezbłędnie charakterystycznie się wczuwając.
Część rozmówek też nie pozostawiła wiele do życzenia. Humor Josha był niezwykły (jak wszyscy wiedzą), sala raz po raz wybuchała śmiechem i oklaskiwała żarty Joshiego. Najlepsze momenty? Wszystkie. =) No ale najbardziej się uśmiałam np. przy komentarzu Josha na nasze okrzyki „yeay”. Josh mówi, mówi, sala: „yeay”. Josh dalej mówi,my znów „yeay”. W końcu Josh: „Czy na wszystko będziecie odpowiadać „yeay”?” My w śmiech i „yeay”. Josh: „Acha”. My: „yeay”. Josh: „Dobrzy jesteście”. A my znów w śmiech. :D Fajny był też moment jak Josh coś zaczął tekstem „Kiedyś jak będę mieć dziecko (...)” a sala czule „ooo...” i śmiech. Josh także. :) „Kiedyś na pewno...”. No to mamy zapewnienie od Josha. ;) Genialny był też moment z ochroniarzem. Za każdym razem jak Josh schodził ze sceny, ochroniarz oczywiście biegł za nim. Wracając Josh zwolnił, spojrzał się za siebie na ochroniarza z taką fajną miną, przyspieszył tak jakby chciał go zgubić i wchodzi na scenę. Ochroniarz zostaje przy scenie i cofa się w bok. A Josh spogląda w jego stronę wzrokiem mówiącym „a kim on jest i dlaczego szedł za mną?” Wszyscy głośno się śmialiśmy.
Nie zabrakło pytań i kolejnego duetu. Oczywiście The Prayer. Szczęściarą była Rosjanka (gdy Josh usłyszał skąd jest, wspomniał coś o wódce :P). Jej śpiew nie należał do najlepszych z koncertów ale i tak dziewczyna miała swoje pięć minut. Było jeszcze pytanie o Sweeney Todda i którego bohatera chciałby zagrać Josh. Josh skwitował to tekstem „jeszcze się pytasz?” (śmiech publiczności :D). Oczywiście wymienił Sweeney'ego śpiewając coś w stylu „zabijam brzytwą” wymachując ręką. Śmiech sali.
Koniec koncertu. Szybko wychodzę, żeby się rozeznać gdzie mogę iść po autograf  i w ogóle po spotkanie Josha. :) Pytam się babki z obsługi, nic nie wie. Pytam się faceta z recepcji (sala, w której grał Josh, znajduje się w hotelu) czy może on coś wie. W ogóle najpierw się go pytam, czy wie, czy może Josh będzie spać w TYM hotelu. :D A on z uśmiechem: „nie mogę powiedzieć”. :D No to ja, że pytam się tylko dlatego, bo chciałabym dostać autograf. No to on odpowiada, że najlepiej zrobię jak pójdę na tył hotelu, tam są autokary całego zespołu. No to ja lecę! Stoi tam kilka mężczyzn. Znów się pytam o to samo. Potwierdzają, że to tutaj. Już chcę iść szybciej, w międzyczasie facet „spokojnie, jeszcze go nie ma”. :D Doszłam. Tariq już był. Podchodzę do niego. Pozdrawiam go od polskich fanów. ;) Tariq się uśmiechnął, podziękował. Proszę go o zdjęcie. Dostaję. Przytulam się do niego, mówię, że koncert był świetny, że Josh i Tariq byli świetni (albo Tariq był świetny, w końcu powiedziałam „you” zależy jak to sobie przetłumaczył, hehe), nieśmiały śmiech Tariqa, znów dziękuje. Zdołałam jeszcze zaprosić ich do Polski. Patrzę na zdjęcie. Zdjęcie zamazane. Proszę jeszcze raz. :D Miły Tariq bez problemu mi pozwala. Teraz wyszło idealnie. :D Czekam dosłownie kilka minut, wychodzi Josh! Przed tym ochroniarz poucza, że Josh nie będzie robić z nami zdjęć, żadnego przytulania, całowania (bla, bla, bla), tylko autografy. Ustawiliśmy się w kołeczku. Jakoś się wbiła. Josh ze spuszczoną głową podpisuje autografy, rzadko patrzy na twarze. Podchodzi do mnie, bierze okładkę Illuminations. Podpisuje. Ja mówię „Greetings from Poland!”. Josh podnosi głowę! Patrzy na mnie. Widać, że się rozpromienia (na myśl o Polsce chyba xD), dziękuje i znów chwali polskich fanów! Znów powtórzyłam to co mówiłam Tariqowi – że polscy fani czekają na kolejną wizytę. Wybaczcie, byłam tak podekscytowana, że już nie wiem, czy Josh to usłyszał, był już wtedy przy innej osobie. Całość trwała strasznie krótko. Coś jak w Polsce. Nie podpisał każdemu. Zaraz potem poszedł do autokaru a ochroniarze zasłonili widok. No i autobusy pojechały... :( Pewnie śpieszyli się na lotnisko, ech. No cóż, Josh też musi odpocząć. Tak więc zdjęcia nie zrobił nikt. Oczywiście samemu Joshowi zrobiłam zdjęcie. Nawet nie jedno, tylko kilka. Brakowało mi tylko wspólnego. No trudno. Zrobiła wszystko co było w mojej mocy i co się dało. Nikt inny nie zrobił więcej. :)
Co najdziwniejsze lepiej wspominam to co się działo po koncercie z tyłu hotelu, niż sam koncert. Ja Josha już widziałam. Jak wiele z nas. Na Must Be The Music. To było przeżycie! Na koncercie nie byłam aż tak podekscytowana. Oczywiście jak już napisałam, Josh śpiewał obłędnie, wszystko było super. No... może nie wszystko. Nie podobało mi się to, że nie było bisów!!! Do You Raise Me Up zaśpiewał bez przerw. Dopiero PO TYM się ukłonił i poszedł. My wszyscy wstaliśmy, klaskaliśmy, krzyczeliśmy, nawet tupaliśmy, żeby było głośniej. Nic. Widziałam gdzieś na karcie granych utworów, że YRMU jest wliczony w bisy. Nie byłoby lepiej ukłonić się wcześniej a dwie ostatnie piosenki zaśpiewać po tym? To już byłby bis. Czyżby Joshie się bał, że nie będziemy chcieli bisów? No dobra, publiczność nie wstała ani razu (dopiero po tym ukłonie, jak pisałam), ale za każdym razem biliśmy głośno brawo, śmialiśmy się z żartów... Przecież to logiczne, że poprosilibyśmy o bis. ;) A tak... trochę się rozczarowałam. Poza tym koncert minął mi straaasznie szybko. ZA szybko. Tym byłam zniesmaczona. :P No ale to już moja wina, nie Josha. :D
Tak więc koncert będę jeszcze długo wspominać! No a teraz... zabieram się za moje filmiki, zdjęcia i wrzucam gdzie się da. :D

Marta_Evans - 20-9-2011 11:29:14

Świetne filmiki Agatko. Moje zdjęcia są już na fejsie, filmiki lada chwila będą na youtube. Zedytuję ten post i podam linki, jak tylko będą działać.

EDIT: Alla Luce Del Sole
Broken Vow
You're Still You

laure - 20-9-2011 12:25:12

Aaaallaaaa luceee jaaaa....cudo, ależ Wam zazdroszczę...

Paulita - 20-9-2011 21:48:39

Marta, ja proponuję nie porównywać się z Agatą czy Esterą (czytaj: największymi berlińskimi szczęściarami) bo takie rzeczy zdarzają się raz na sto lat i chyba trzeba urodzić się pod szczęśliwą gwiazdą :) Jako normalni śmiertelnicy powinniśmy skakać ze szczęścia za te kilka sekund z Joshem po koncercie, za jego uśmiech, spojrzenie, autograf, cokolwiek. :)
Powiem tak - w moim przypadku, też nie były to te emocje jak w MBTM, także Cię dokładnie rozumiem Marto :) Wtedy, już pierwsze dźwięki słyszanego na żywo jego głosu sprawiły że zaczęłam płakać niedowierzając w to co się dzieje...
No tak ale zacznijmy może od początku...  Jechałam Grobanbusem z Wawy z Anią R. i Akkacją, przed autobusem spotkałyśmy jeszcze dwie inne Grobanitki (Dominika i Emilka). Swoją drogą ten transport był super pomysłem, autobusy tanie ale pierwsza klasa :) Oczywiście nie mogłyśmy przestać nadawać o Joshu także jakiś chłopak siedzący nieopodal się zainteresował na czyj koncert się wybieramy, oczywiście Josha nie znał, typowo :P W Poznaniu przysiadła się reszta ekipy! Dostałam swoje dwa globusiki, które naprawdę wyglądały cudnie na żywo <3 Po przyjeździe, Ania L czyli nasza Alesska przejęła funkcje przewodnika turystycznego, za co jej dozgonne dzięki <3 :) Było jeszcze trochę czasu do 14 kiedy to mogłyśmy dopiero zameldować się w hotelu toteż wybrałyśmy się na zwiedzanie. Praktycznie nic co zobaczyłyśmy pierwszego dnia mi się osobiście nie spodobało :P Łącznie z metrem które nie dość że mega skomplikowane to jakieś takie małe, klaustrofobiczne i obskurne na większości stacji :P (tjaaa po prostu oczekiwałam czegoś innego po stolicy Niemiec. Wolę nasze warszawskie :)) Na 15 byłyśmy umówione na meet&greet z Niemkami. Ja z Anią i Anitą dotarłyśmy tam ok 16.30 albo i dalej (toteż żal że praktycznie minęłyśmy się z J. pod Tempodromem (czyt. Tępymdomem). Oczywiście nie wiedziałyśmy która to dokładnie knajpa, ale pamiętając że miało to być coś australijskiego postanowiłyśmy wstąpić do tej z kangurem na szyldzie :D Uff, trafiłyśmy... Spotkanie było naprawdę fajnie zorganizowane a atmosfera super sympatyczna! Na stolikach były porozkładane widokówki z Joshem oraz różnorakie czekoladki z jego podobiznami.  Za chwilę sympatyczna starsza pani, Angelika przypięła nam nasze identyfikatory. (Tak nawet identyfikatory miałyśmy, a co! Miło z ich strony :D)Później po sali zaczęła chodzić jedna kobitka z koszykiem z kaską. Okazało się, że jest loteria a kupując los zasilamy Find your light foundation, i mamy przy okazji szansę wylosowania jakiegoś dżoszo-gadżetu. Przez niektóre z nas przemówił instynkt hazardzisty :D Zwłaszcza, że dziewczyny zaczęły wygrywać wielkie postery ze zdjęciem z okładki Illuminations <3 Miałam co prawda dwa wygrane losy (akurat wylosowane przez Alessę - miała tego dnia szczęśliwą rękę) ale tam jakaś płyta przegrywana z występu w Hamburgu, której nie miałam okazji jeszcze przejrzeć oraz jakieś inne mało dżoszowe pierdółki w stylu długopisu i karteczek z przyklejonym zdjęciem Josha. xD Za chwilę jakaś pani częstowała wszystkich lizakami...Nie no, pomyślałam sobie, że my na je wszystkie Helgi mówimy, a one takie miłe... :) O, dziękuję w tym miejscu też Kasi D, która podarowała mi jeden ze swoich prześlicznych markerowych dzieł. <3
Ok. 18.30 zaczęłyśmy zbierać się pod Tempodrom. Zaczęli zbierać się ludzie, jakiś Polak, który jak się okazało chciał sprzedać bilety, krzyknął do nas, że wejście jest tędy (bo my je minęłyśmy, specjalnie :P) Ludziska coraz liczniej zaczęły przybywać pod halę. Dało się wyczuć jakiś taki podniosły nastrój :) Doszły do nas inne Grobanitki a za chwilę robiłyśmy sobie wszystkie fotę z tym wielkim posterem Josha. Podszedł do nas ten pan fotograf (może i z Paryża, ale jakoś tak orientalnie wyglądał) i też zaczął pstrykać foty. Nie wiem po co chciał jeden z naszych identyfikatorów? Paulina D. wzieła od niego wizytówkę a Agnieszka M. podała naszego maila żeby później wysłał nam swoje foty. Niestety Helgi za chwilę zgapiły pomysł pozowania w grupie z dużym posterem Josha toteż ten sam pan fotograf i im zaczął robić zdjęcia :P
Weszliśmy. O dziwo nikt nie sprawdził nam toreb. Myślałam już że widocznie tam nie sprawdzają, ale jak się później dowiedziałam, kazali innym dziewczynom oddać parę rzeczy... Chciałyśmy iść do szatni ale jak to jedna dobrze pomyślała - po co iść do szatni a po koncercie czekać niewiadomo ile na swoją kurtkę kiedy od razu można iść czatować na Josha? :D Na lewo znajdował się ten a la sklepik z gadżetami. Były też kartki na których mogliśmy wypisywać pytania do Josha. Wypełniłam trzy. :)
Weszliśmy na miejsce. Poczułam ulgę, że tak jak to się wydawało na zdjęciach, ten cały Tempodrom nie jest taki wielki (jak np. niektóre przeogromniaste hale na których Josh często śpiewa), pomyślałam, że z moim miejscem nie jest tak źle jednak :D Oczywiście nie było żadnej drugiej sceny :P Zajęłyśmy swoje miejsca, obok nas siadła jakaś starsza para, a za chwilę zajęłyśmy się naświetlaniem luminescencyjnych plakatów fleszem od aparatów hahaha :D Gdy pani obok zobaczyła, że to naprawdę świeci rzekła tylko "wow!" :D Niestety żeby efekt był zadowalający trzeba byłoby chyba też naświetlać w czasie koncertu. W zasadzie nie było w końcu też zbyt wielu okazji by plakaty rozłożyć, pokazać...
Zaczęło się. Josh wyszedł na scenę. Okazało się że jednak mogłam wziąć okulary dla lepszego efektu ;) Nie wiem czy to ja miałam takie miejsce dziwne ale przez pierwszą piosenkę to Josh był dla mnie snopem światła, jak jakiś anioł, poświata od niego biła niezła :D Za chwilę się przedstawił... (słyszałam że na m&g Ania przekazała mu by powiedział "Witajcie" co i podobno po cichu uczynił, ale ja tego faktu nie odnotowałam, może ma to ktoś nagrane) pamiętam za to jak ktoś podał mu herbatę a za chwilę nasza wysłanniczka podała mu miód z globusikiem i polską flagą (która niestety od razu odpadła, a Josh podniósł ją bodajże po Alla luce) Uwielbiam moment, w którym wspominając o innych krajach które przyjechały do Berlina wymienił na pierwszym miejscu Polskę. <3 (wymienił coś jeszcze ale tak się podjarałam, że nie wiem co :P) Wymienił też Persję (ktoś tak naprawdę krzyknął dla jaj? :D) bo przed chwilą gadał z jakąś babką z widowni która zapytana o jakieś niemieckie specjały i berlińskie restauracje godne polecenia wymieniła "coś perskiego?" Joshu, skoro oni Ci w Helgolandzie perskie specjały polecają to Ty wpadaj do nas na bigos i gołąbki!
Jeśli chodzi o repertuar to dokładnie wiedziałam czego mam się spodziewać, było chyba to samo co w Wiedniu. Również jak już niby skończył, wiedziałam, że zaraz wyjdzie na YRMU, Awake i Smile :) Było też (nasze polskie :)) Hidden away.
Cała polska reprezentacja załapała wielki zaciesz gdy okazało się, że pierwsze pytanie do Josha jest od Marty. Zaczęłyśmy piszczeć a Josh w przekomiczny sposób to naśladował porównując nas do jakichś ptaków xD No ale dodał, że mu się podoba :) I padło pytanie o Smurfach. Wtedy wiedziałam już, że moje, o tym jaką postacią z kreskówki chciałby być przez jeden dzień, się nie dostanie :) Choć przy drugim miałam lekki zawał, bo Josh zaczął czytać "Paulina, section 8" ale jak się okazało chodziło o naszą drugą Paulinkę :D Tak czy inaczej kocham to jego ''Palina łerarju Palina?"" i mam zaciesz za każdym razem jak to oglądam, bo wiem jak Josh wymawia moje imię :D Trzecie pytanie dla Niemek - okej niech mają jedno :P W międzyczasie Josh podszedł do jakichś dziewczyn z pierwszego rzędu trzymających plakat z "niemiecki nie jest taki trudny" i tekstem, który Josh miał przeczytać. Nic nie skumałam toteż i się nie śmiałam z jego dukania :P
Później pamiętam szukanie osób na scenę, ale to już dokładnie opisała Agata, toteż nie będę się zagłębiać.
Ogólnie było pięknie. Również chciałam chłonąć każdą nutę, każdy dźwięk jaki dochodził ze sceny...Coś niesamowitego usłyszeć kochane od lat piosenki wreszcie na żywo... Do tego podobały mi się te wszystkie efekty świetlne, które nadawały całemu show jeszcze większej mocy. Bo naprawdę była MOC. Nawet jak Josh w pewnym momencie zniknął ze sceny i popis dawała sama orkiestra. Coś wielkiego. Z piosenek najbardziej zapadły w pamięć You are loved, na której machaliśmy takimi świecącymi pałeczkami (kolejny plus za organizację tej akcji dla Niemek), Weeping gdzie ludzie wstali, klaskali i ogólnie bawili się, Mi mancherai... Po koncercie pokochałam ten song jak nigdy dotąd... A ten Christian, skrzypek, świetny jest. No i cała końcówka... Na you raise me up postanowiłyśmy z dziewczynami w końcu zejść na dół, pod scenę (i tu wielki plus za to że takie coś w ogóle było możliwe i nikt nas nie gonił, że mamy wracać na swoje miesca czy coś) - wreszcie widziałam Josha z bliska! Wspólne śpiewanie YRMU to było naprawdę coś wielkiego. (filmik - tylko kawałeczek ale i tak bezcenny...) Później Hidden away, Awake i na koniec cudne Smile, na którym wielu z nas w oku zakręciła się łezka... Skończyło się...
Poleciałyśmy na dwór, obleciałyśmy cały Tempodrom dookoła i w końcu zauważyłyśmy czekającą grupę ludzi za barierkami. Ustawiłyśmy się grzecznie a pan ochroniarz (nazwany przez inne dziewczyny Bizonem :D) mówił co nam wolno a czego nie. Zaraz Niemki zaczęły śpiewać swój song (ten z transparentu, który wydukał Josh  - tak, okazało się, że to była właśnie piosenka – swoją drogą beznadziejna) wiec  my odpowiedziałyśmy im na to śpiewając… Hej sokoły! A co! Później była jeszcze Stokrotka i Polskaaa biało czerwoni :D
Wreszcie pojawił się Josh… Od razu zaczęłyśmy śpiewać mu Sto lat... Końcówkę zakończył Josh swoim uroczym "Hej!" (filmik - całe 10 sekund xD)) Stałam praktycznie od razu po prawej gdzie zaczął swoją autografową rundkę także pierwsze co zrobiłam to wyciągnęłam rękę po uścisk dłoni, innych rąk nie było to i swoje osiągnęłam *dumny* (później w hotelu gdy przypomniałam sobie to zdarzenie: „Nie umyję już tej ręki!! Cholera, przed chwilą umyłam. *face palm*) Bizon wyraźnie powiedział że kto zdobędzie autograf ma się usunąć i zrobić miejsce innym… Nie stałam przy samych barierkach także pomyślałam, żeby nie brać od razu autografu, bo chciałam tam postać jak najdłużej… (mam autograf z MBTM wiec to jakoś nie wydało mi się najważniejsze :) ) Tak czy inaczej trzymałam w rękach bilet, jedno Joshowe zdjęcie i globusik, nie mogąc się zdecydować na czym wziąć podpis – ochroniarz zaznaczył, że może to być tylko jedna rzecz. Wybrałam bilet. A globus (drugi miałam w torbie) postanowiłam dać Joshowi. Więc wyciągnęłam rękę z globusikiem rzecząc że ma Bear in mind what’s written there a później że jakby co Sweeeney może się tym bawić  :D On zapytał coś w stylu „Oh it’s for me? Thank you!” Rozdał parę autografów i w końcu wyciągnęłam rękę z biletem, udało się.  Josh przemieszczał się i najważniejsze co padło z jego ust przy okazji rozmowy z naszymi dziewczynami, które stały kawałek ode mnie, to, że skoro my (Polska) przyjechałyśmy do niego, on na drugi raz przyjeżdża do nas. <3 (mamy to na taśmie, będzie czym szantażować :D) Z dziewczynami obok zastanawiałyśmy się czy Josh wróci jeszcze do nas… Zauważyłam obok mnie małego chłopczyka i pomyślałam, że Josh na pewno wróci, chociażby do niego. Nie pomyliłam się. Wtedy naprawdę się uluźniło więc stałam przy samej barierce głównie pstrykając zdjęcia… Podałam przy okazji jeszcze zdjęcie i tu też udało się z autografem. W pewnym momencie jakaś laska poprosiła Josha o pozowane zdjęcie… Przez chwilę przeszło mi przez myśl żeby zrobić to samo bo jakoś Josh był przez sekundę wolny ale jakoś było mi głupio i zrezygnowałam. Josh zagadał do tego chłopca, oczywiście sam zaproponował zdjęcie, pogadał chwilę z jego mamą…
Za chwilę pożegnał się z nami i wyszedł.
Następnego dnia powróciłyśmy jeszcze do „strefy zero” by pochodzić po świętej ziemi  :D No i pozwiedzałyśmy Berlin. To co widziałam tego dnia, było zdecydowanie bardziej atrakcyjne niż poprzedniego, kilka miejsc było naprawdę uroczych.
Przede wszystkim dziękuję WAM wszystkim za piękny weekend, bo bez Was to nie byłoby to samo. To naprawdę wielka frajda dzielić z ludźmi tę samą pasję… Miło było Was wszystkie poznać, mam nadzieję że niedługo znów będzie okazja. W końcu Josh obiecał. :)
Kilka z moich fotek:

http://img215.imageshack.us/img215/8939/img8071bj.jpg
http://img37.imageshack.us/img37/7531/img8073b.jpg
http://img221.imageshack.us/img221/3870/img8089bn.jpg
http://img856.imageshack.us/img856/4425/img8090b.jpg
http://img59.imageshack.us/img59/9462/img8092b.jpg
http://img194.imageshack.us/img194/771/img8093b.jpg
http://img41.imageshack.us/img41/5418/img8096b.jpg

Marta_Evans - 20-9-2011 23:57:18

Filmiki cudne, szczególnie ten ze Sto lat!! ^^ Ach, gdybym wiedziała, że tyle działo się w Berlinie, mogłabym mu coś o tym napomknąć. Że jestem z Wami :P Tylko dziwnym trafem wylądowałam tutaj.

Zdecydowanie koncert w Berlinie był lepszy. Jak pisałam, u mnie ludzie wstali tylko na końcu (po czym nawet Josh już nie wyszedł). Nawet publiczność nie śpiewała przy YRMU. Ba, Josh nawet zrezygnował ze skierowania w naszą stronę mikrofonu... :( Nie wierzył w publiczność. Z tego powodu jestem trochę zawiedziona. Ale tylko z tego. Spotkanie z nim było cudowne.

W Polsce będzie świetnie! Josh, pośpiesz się. ^^

Dzięki za opis wrażeń. Genialne!

Marta_Evans - 21-9-2011 13:36:13

Nareszcie znalazłam to czego szukałam. Podpisywanie autografów w Kopenhadze i polski akcent ode mnie!

http://www.youtube.com/watch?v=6hbQWJib … r_embedded

Niestety stałam daleko od osoby filmującej, ale wyraźnie słychać "From Poland?" z ust Josha po moim pozdrowieniu (niestety niesłyszalnym). Potem było "We're waiting for you" już bardzo słyszalne. I jeszcze kilka słów do mnie od Josha niewyraźnych. No i to koniec, nie dało się dłużej pogadać, bo już krzyczały inne osoby. Ale dowód mam!!! :) Już ściągnięty na komputer, gdyby komuś zechciało się skasować.

Może jeszcze znajdę filmik od kogoś stojącego bliżej mnie.

No i korzystając z okazji napiszę jeszcze tutaj o moim przeziębieniu (pisałam na fejsie). Leń ze mnie, skopiuję. ;P

"Zapomniałam wspomnieć o czymś ważnym. Przed koncertem w Kopenhadze musiałam się oczywiście przeziębić. Zaczęłam brać wszystko co się da, żeby choroba się nie rozwinęła. W niedzielę przed koncertem czułam się strasznie. Oczy mi łzawiły, miałam katar... Strasznie się bałam, że nie będę mogła myśleć o niczym innym siedząc na sali. Zaczyna się koncert a tu... Żadnego kataru, wszystko w porządku, czułam się fantastycznie! Do tej pory jest wszystko okej. Przeziębienie puściło. ;) Tak więc kochane... WITAMINA J NAPRAWDĘ POMAGA! Na mnie zadziałała rewelacyjnie. :P Żaden lekarz i żadne lekarstwa tak by mnie nie uzdrowiły."

:):):)

http://a7.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/306711_2100283141790_1086755415_32004111_976252995_n.jpg



Aaa, i jeszcze jedno. Wyobrażacie sobie to, że kompletnie nie zwróciłam uwagi na to, że Josh wyszedł do nas już w okularach?? Po przyjeździe do domu, ściągam zdjęcia, oglądam i myślę "kurcze, to on był w okularach?" :D Ach te wrażenia...

fearless - 21-9-2011 21:53:55

Napiszę tylko jedno: wszystkie z was są ogromnymi szczęściarami :D Naprawdę musiało to być nieziemskie przeżycie ;)

IrenaMorena - 21-9-2011 22:01:25

Dzięki za wyczerpujące wspomnienia, czytam, śmieję się i jestem szczęśliwa, że mogę powiedzieć - tak było. Jestem wdzięczna za zdjęcia z rozdawania autografów, bo właśnie wtedy siadła mi bateria :)

Paulita - 21-9-2011 22:48:24

Marta, naprawdę super że i tam promowałaś Poland :D Mam nadzieję, że każdy nasz rodak, który wybiera się na jakieś pozostałe koncerty nie omieszka Josha słownie spamować nazwą naszego kraju przy każdej sposobności. :)
Zastanawiam się czemu u Was tak było, że Josh nie wyszedł na bis... Ciekawe jak to będzie w pozostałych krajach...
Ja też rozłożyłam się przed samym koncertem... U mnie witaminka J zadziałała z lekkim opóźnieniem ale też o dziwo po koncercie ozdrowiałam! :)

Marta_Evans - 21-9-2011 23:26:25

Paulita napisał:

Zastanawiam się czemu u Was tak było, że Josh nie wyszedł na bis...

Wierz mi, ciągle się nad tym głowię. A najśmieszniejsze jest to, że na official forum nikt tego nie zauważył. Trochę mi się przykro zrobiło ale musi być jakieś racjonalna odpowiedź. W sumie to... To tylko Dania. Gdyby to była Polska, to już byłabym nieszczęśliwa. ;) Trafiłam jak trafiłam. I tak jestem dumna ze wspomnień.

Belame - 22-9-2011 18:00:43

Odnośnie berlińskiego koncertu wszystko już zostało napisane i podpisuję się pod tym. Podczas mojego ulubionego Machine znalazłam się pod sceną, a potem dopingowałam naszym dziewczynom popijającym winko z Joshem na scenie :)

celciaa - 25-9-2011 10:38:04

Witam wszystkie Grobanitki :)

Miałam okazję podziwiać Josha na koncercie w Oslo. Do dzisiaj jestem pod ogromnym wrażeniem tego co usłyszałam i zobaczyłam. Koncert był niesamowity, ponad dwie godziny szczęścia :) były dwa bisy czyli podobnie jak na innych koncertach. Jak wiecie Josh ma korzenie norweskie, o czym często wspominał. Jednak to co zapadło mi najbardziej w pamięci to moment w którym zadedykował "To Where You Are" rodzinom ofiar tragedii na wyspie Utoya. Wszyscy mieli łzy w oczach, ja nie mogłam powstrzymać się od płaczu. Zadedykowanie tej właśnie piosenki to najlepszy dowód na to jak jest wrażliwym człowiekiem. Jestem nim totalnie zauroczona i mam nadzieję, że wreszcie doczekamy się koncertu w naszym kraju! Na koncert poleciałyśmy razem z moją bratową, wypełniłyśmy kilka karteczek z pytaniem do Josha. I zapytałyśmy: Kiedy odwiedzi Polskę? mam nadzieję, że do niego dotrą ;)

pozdrawiam!

Marta_Evans - 25-9-2011 21:38:44

celciaa napisał:

to co zapadło mi najbardziej w pamięci to moment w którym zadedykował "To Where You Are" rodzinom ofiar tragedii na wyspie Utoya. Wszyscy mieli łzy w oczach, ja nie mogłam powstrzymać się od płaczu. Zadedykowanie tej właśnie piosenki to najlepszy dowód na to jak jest wrażliwym człowiekiem.

Brak mi słów... naprawdę wspaniały człowiek. A piosenka cudna i wzruszająca.

Paulita - 26-9-2011 10:25:03

Jej... naprawdę pięknie z jego strony... Sama bym się wzruszyła będąc tam...
I super, że i tam Poland się pojawił, chociażby na karteczkach z pytaniami! :)

alessa - 2-10-2011 15:24:59

Na razie nie mam możliwości napisać po polsku (byłoby tego 3 razy więcej ... w końcu pominęłam całą sobotę i niedzielę naszej ekspedycji!) dlatego podlinkowuje to, co napisałam na joshgroban.com (nie tylko dla FOJGów, dla wszystkich bezpłatnie zalogowanych też;-)

http://www.joshgroban.com/concert/rejuv … -treatment

pindulka - 8-10-2011 17:21:26

powinnam sprzątać, bo nie robiłam tego chyba od miesiąca, ale ciągle jeszcze się nie ogarnęłam po Paryżu.. podzielę się Wami zatem swoimi przeżyciami.. :)


w kwietniu, kiedy zaczęły wskakiwać po kolei daty na koncerty Josha w Europie, znałam jego muzykę raptem od 3 tygodni.. ale wiedziałam, że chcę i muszę być na jego koncercie ! pamiętam, że byłam wówczas w Warszawie w delegacji, chodziłam po targach i rozmawiałam z bliską koleżanką (którą znałam wówczas od jakichś 9 miesięcy heh) i zapytałam ją, dokąd ze mną pojedzie na koncert, a ona całkiem poważnie, że Paryż jej najbardziej odpowiada. się zdziwiłam, że nie Berlin, bo najbliżej, ale ok.. więc się jarałam tym wyjazdem już od kwietnia, szukając połączeń lotniczych i czekając na przypływ gotówki na zakup biletu. przypływu nie było. była karta kredytowa. nie moja w dodatku hehe ale 15.04 stałam się szczęśliwą posiadaczką biletu na koncert :) zła byłam, bo jedyne miejsca pojawiały się na balkonach, ale wyczaiłam jakieś w pierwszym rzędzie, więc pomyślałam, że może nie będzie tak źle.. (w operze zazwyczaj balkony są murowane, więc bałam się o ograniczony widok czy cuś..). w czerwcu i lipcu zakupiłam bilety lotnicze. we wrześniu przypomniało mi się o noclegu heh po drodze był Berlin, było naprawdę cudownie ! zarówno podczas koncertu jak i po, przy podpisywaniu autografów.. dlatego też bałam się, że w Paryżu nie będzie już tak fajnie, że może sobie popsuję wizję koncertów Josha.. ale starałam się być twarda.. przygotowałam wraz z Anią K. i Kasią D. scrapbook od nas wszystkich, wcześniej upiekłam kruche ciasteczka, zakupiłam też kartki dla Andre, Tariqha i Bizona i poleciałam.. obliczając czas przybycia do Paryża, wyszło mi, że mogę mieć problem z dotarciem pod operę na moment przybycia Josha, ale niebiosa mi sprzyjały :) pod operą byłyśmy ok.16, po drugiej stronie jest Mc Donald, więc weszłyśmy po kawę. zdążyłam przebrać buty, bo gorąco było jak nie wiem ! i chwilę odpocząć. wyszłyśmy i stanęłyśmy przed wejściem, przed którym stała grupka osób. po jakichś 5 minutach spojrzałam w stronę skrzyżowania, a tam przejechał właśnie czarny mini van z zaciemnionymi szybami. nie wiele się zastanawiając, postawiłam kawę na ziemię i ruszyłam do skrzyżowania, zostawiając moją Agatkę z naszymi torbami. ze skrzyżowania zobaczyłam, że kierowca wychodzi otworzyć drzwi auta, po czym wyszedł Josh i Bizon. podbiegłam trochę, przede mną stanęły dwie dziewczyny - w odległości jakichś 5m od Josha. pomachał nam, my jemu, laski się zapytały, czy mogą fotę (ja byłam oszołomiona widokiem, sytuacją, szybkością, z jaką wszystko się dzieje), Josh stanął i powiedział, że wyjdzie po koncercie, ja do niego: 'U promise?', na co odwrócił się do nas ciałem, rozłożył ramiona i powiedział: 'ok, come here' więc my biegusiem w objęcia Joshowe hehe Bizon oczywiście zaczął, że one group photo, a ja na to, że nie bo ja ich nie znam heh więc wpakowałam się pod Joshową pachę i zaczęłam robić samojebkę, ale po chwili ogarnęłam, że mam ustawione na nagrywanie filmów.. i oto efekt:
http://www.youtube.com/watch?v=iIT8HPzaRFk

po przełączeniu na tryb foto wyszło tak:
http://www.flickr.com/photos/68471819@N08/6223088916/in/photostream - pozował tu już do drugiego aparatu, dzierżonego przez Bizona.
śmiesznie wtedy było, bo zjawiła się tam babeczka, która powtarzała w kółko: 'Żosz Groban ? Are U Żosz Groban ? Żosz ? Are U ?'...' Żosz odpowiadał 'yes', ale babeczka się uspokoiła dopiero jak Żosz powiedział 'oui' :) może nie rozumiała po angielsku heh..
po tej minucie z Żoszem, Żosz wkroczył drzwiami do budynku opery, wtedy dopiero odzyskałam mózg, głos i władzę w swoim ciele i krzyknęłam: 'Josh, Poland is here !', widziałam, jak odwrócił głowę i krzyknął 'great'. i tyle z Żosza. pogadałam z dwiema Francuzkami, jedna pokazała mi swoje foto - Bizon, cwaniak, zrobił foto tylko jej i Żoszowi, mnie wyciął heh a ta druga nagrywała filmik ! poprosiłam żeby mi pokazała, ale one tam nagrywały coś od 15 minut ! więc nie zobaczyłam najważniejszego, ale poprosiłam, żeby wrzuciła prywatnie na yt i wysłała mi linka na @ ale póki co - cisza :)
cała roztrzęsiona, odnalazłam Agatę, opowiedziałam, pokazałam foty (jeszcze nie odkryłam, że jedna z nich to filmik) i pognałyśmy do hotelu. na miejscu miałam godzinę na ogarnięcie, ale nie potrafiłam za bardzo cokolwiek zrobić przez pierwsze 40 min! potem wzięłam się w garść, zapakowałam prezenty, wypisałam kartki, przebrałam się i ruszyłyśmy metrem do Le Grand Rex :)
dotarłyśmy ok 19:35, było spora kolejka do wejścia ale i tak nie mogłam oderwać wzroku od telebimów na ścianie opery:
http://www.flickr.com/photos/68471819@N08/6222184951/in/photostream było ich sporo, opera mieści się na rogu ulic i cała ściana była w Żoszu ! zostawiłam Agacie torbę z prezentami i weszłam do środka. dostałam serduszka, którymi miałam machać na początku i końcu koncertu, ale jakoś nie zauważyłam, żeby ktokolwiek to robił. pierwsze moje kroki skierowałam do shopu - oderwałam karteczkę na pytanie i odeszłam na bok (ktoś tam chciał wypisac karteczkę, ale długopis się wypisał, a w sklepie nie mieli innego, więc z diabelskim uśmiechem i świadomością, że mam dlugopis w torebce, uciekłam - potem pomyślałam, że spotka mnie kara za to heh). nad pytaniem myślałam autentycznie 7 minut ! z zegarkiem w reku ! nic nie przychodziło mi do głowy, więc stwierdziłam, że wpiszę byle co.. nagryzmoliłam na karteczce: 'jakie supermoce chciałby posiadać'.. serio połowa karteczki była zamazana hehe bo w miejscu na pytanie zaczęłam wpisywać miejsce gdzie siedzę, które też zresztą pomyliłam.. no ale wrzuciłam, coby nie mieć żalu, że nie wykorzystałam szansy. zakupiłam w sklepie tourbooki, pan powiedział do mnie 'merci', a ja do niego, że jestem z Polski, na co pan: 'dzien dobry' ! i się okazało, że bywa w Polsce, był w Kołobrzegu na wakacjach hehe zapytał skąd jestem i powiedział, że w Poznaniu był na kilku koncertach :) zaprosiłam go ponownie hehe :)) więc z ogromnym uśmiechem na buzi udałam się na pięterko, pokierowano mnie w odpowiednie drzwi i zaczekałam na swoją kolej, by miła pani mogła zaprowadzić mnie na moje miejsce :O usiadłam i nie mogłam uwierzyć w to co widzę - wszystko ! widziałam wszystko jak na dłoni ! balkon był zabezpieczony szkłem, więc nic mi nie przesłaniało ani sceny ani dołu. w dodatku scena była tak blisko ! zupełnie się tego nie spodziewałam !http://farm7.static.flickr.com/6158/6222185015_133aed02d2_m.jpg
http://farm7.static.flickr.com/6175/6222704336_04fd0bd1a1_m.jpg

więc siedziałam z jeszcze większym usmiechem hehe
trochę się wkurzyłam kiedy wkroczył support.. miłym zaskoczeniem było to, że publiczność była całkiem ożywiona i już na supporcie klaskali i całkiem dobrze się bawili. miałam cichą nadzieję, że na Żoszu będą równie rozochoceni :) w tym czasie, wyciągnęłam na wierzch mini flagę Polski (taką, jaką Aga załączyła do Joshowego prezentu w Berlinie), ale na kilka minut przed rozpoczęciem koncertu coś mnie tknęło i wyłożyłam na sam wierzch torebki dużą flagę..
po godzinie męk, zaczęło się :) na scenę wskoczył Żosz i Francuzi oszaleli ! widać było, że Żosz dobrze się czuje na tej scenie, był zabawny, przeczytał coś tam nawet po francusku. już na 3 bądź 4 piosence pozwalał śpiewać publiczności, w ten sposób, że wyciągał mikrofon w naszą stronę. i naprawdę na każdej piosence słychać było jak publiczność śpiewała !
nagrywałam trochę filmików, robiłam fotki, czekałam na moment z pytaniami. skończyło się 'Voce..', włączyłam jeden aparat i postawiłam go na parapet. pytania. pierwsze od jakiejś laski z dołu. siedzę i słucham. dziękuje za pytanie. 'Palina, balcony, row A, seat 14, Palina?' - najpierw wbiłam się w fotel, po to, żeby z niego wyskoczyć, pomachać, gdzie jestem, pokazać palcem 'chwilunia' i schylić się po flagę. nie potrafię zrozumieć, jak to zrobiłam - ale zrobiłam :) ktoś tam krzyknął Żoszowi 'Poland', Żosz powtórzył i mi zasalutował - dlatego ja mu pomachałam, on mi odmachał, pytając czy jestem Miss Poland ha ! mój mózg zrozumiał wtedy, 'czy tęsknię za Polską', ale na szczęście odpowiedź była ta sama - pokiwałam, że nie :P i zaczął swoją historyjkę o wyborach miss we Francji, w której brał udział. wtedy go zupełnie nie słuchałam, bo nie wiedzieć czemu, postanowiłam włączyć i nagrywać też drugim aparatem.. Żosz odpowiedział, że chciałby być niewidzialnym, żeby podsłuchać co mówią i nim w wytwórni oraz żeby pójść z nami do parku po koncercie . chciałby również latać, baaaardzo szybko, żeby mógł szybciej się przemieszczać i dawać więcej koncertów, a na koniec dodał, że chciałby 'pluć cukierkami' heheheh wariat :)
http://www.youtube.com/watch?v=JvqRwlt4JS8 mój filmik
a tu filmik, na którym macham flagą :]
http://www.youtube.com/watch?v=MMdcP5zD … hw&index=4
potem było jeszcze jedno pytanie, ale już nie słuchałam, bo wbiłam się w fotel z jeszcze większym uśmiechem niż łącznie wszystkie wcześniejsze i napisałam smsa do Marty :)
ogólnie koncert był cudowny, bałam się go, ale publiczność dopisała niesamowicie i zapomniałam, że byłam tam praktycznie sama.. Żosz co chwila zbierał oklaski, śpiewaliśmy razem z nim, pod koniec cała sala stała i tańczyła, to był naprawdę wspaniały koncert !
wyszłam uradowana, znalazłam Agatę i rzuciłam jej się na szyję ! biedna, wyglądała jak zombie ! ponad 3h łaziła po ulicy z ciężką torbą.. ale po jakimś czasie się ocknęła ;) wypatrzyłam Darrena i pognałam w to miejsce, Bizon ustawiał fanów i był przerażony ich ilością heh były 3 grupki - zaraz na lewo od wyjścia, na prawo, ale jakieś 20m od pierwszej grupki, i trzecia wzdłuż ulicy, ale do nich Żosz nie doszedł wcale. stałyśmy sobie z Agatą i co chwila byłyśmy przestawiane. w sumie dobrze, bo po ostatecznym przestawieniu trzymałyśmy się barierki, wcześniej było różnie.. zadowolone czekałyśmy z przygotowanymi aparatami - ja na foty, Agata na filmik :) wyszedł Żosz i poszedł do 1.grupki - szedł tak szybko, że można było zauważyć, że są w pośpiechu.. po 2 minutach, przyszedł na naszą stronę. na początku dostał jakiś prezent i pozwolił na foto, potem przyspieszył, Darrenowi jakiś ochroniarz cały czas coś nawijał. był moment, kiedy Bizon powiedział 'Josh, we gotta go' - przestałam oddychać ! ale Żosz twardo podpisywał dalej, jednocześnie rozmawiając z Bizonem, mówił coś, że muszą sobie jakoś z tym poradzić itp itd - zupełnie jakby miał w nosie policję, bo musi podpisać fanom zdjęcia ! aaach ! jak podszedł do mnie, to wyciągnęłam torbę z giftami i powiedziałam, że to prezent od polskich fanów. trochę się zawiesił i dalej słuchał/mówił coś do ochrony. podpisał mi foto, które dziwnie długo przytrzymał, ale giftu nie chwycił nadal, więc zaczęłam mówić do Darrena, czy by to wziął i wtedy Żosz się ocknął ! podziękował i chwycił torebkę, Agata powiedziała, że to prezent od polskich fanów, a kiedy Żosz podawał torebkę Bizonowi, zahaczyła ona o serduszko, które dałam Agacie, żeby Żosz się jej podpisał i serduszko spadło.. Żosz się po nie schylił i podniósł jeszcze inne, które tam leżało i dał Agacie obydwa. (jedno dla mnie hahaha) ciągle nie wierzę w to, że Josh Groban schylił się, żeby podnieść coś dla fana ! jak tak sobie z Agatą o tym myślałyśmy, to wyszło nam, że chyba każda inna gwiazda spojrzałaby z pogardą w dół i na tym by się skończyło, albo w ogóle udałaby, że nie zauważyła.. tak więc...... zaszokował mnie ten człowiek po raz kolejny.. fajne było to, że stałyśmy w miejscu, z którego Żosz podpisywał na odległość, a potem się cofnął przed nami.. nie mniej jednak, był tak zamyślony i w takim pośpiechu, że nie widziałam sensu pytać się o filmik.. ale dostał torebkę i wierzę, że do niej zajrzał i obejrzał filmik i wkrótce się o tym dowiemy..
http://www.youtube.com/watch?v=TBVjW_BzOA8
pognał do autokaru, ale stał jeszcze kilka minut przed operą. francuskie grobanitki wyskoczyły na drugą stronę ulicy i rozłożyły wielki transparent:
http://farm7.static.flickr.com/6212/6222210793_d1b1355bb8_m.jpg naprawdę imponujący ! czytałam gdzieś, że nie pozwolono im wnieść go do środka, więc rozłożenie go przed autokarem to była ich ostatnia szansa, którą wykorzystały..
potem nie pamiętam, czy autokar odjechał, czy po prostu my sobie poszłyśmy.. w każdym razie podreptałyśmy przez 3km do hotelu zupełnie nie czując zmęczenia po całodziennej podróży.. ja byłam przeszczęśliwa, a Agata zadowolona z filmiku, jaki udało jej się nagrać hehe :) poszłam spać ok.3 z ogromnym bananem na buzi ! jedyne, co mnie zmartwiło tego dnia, to słowa Żosza, że nie mają dnia wolnego w Paryżu i po koncercie zasuwają do Szwajcarii.. może chciałabym zbyt wiele hehe ale miałam nadzieję na zdjęcie z Żoszem na tle wieży Eiffla - hmm może w takim razie następnym razem ;)
przez następne dwa dni zwiedzałam Paryż, zakochiwałam się w nim z powodzeniem i co chwila wspominałam koncert, spotkanie przed koncertem i po koncercie. to był najbardziej udany z moich tegorocznych wyjazdów,  a ten rok naprawdę brodził u mnie w podróże !
na koniec chciałam wrócić do kwietnia.. będąc w Warszawie, jeszcze przed Joshem w MBTM, byłam w delegacji z pracownicą biura, z którego ta delegacja była. Gosię poznałam 2 tyg.wcześniej na innym wspólnym wyjeździe, była tak sympatyczna i otwarta, że ja, raczej nieufna z natury, od razu opowiedziałam jej o Joshu, którego znałam od 1,5 tygodnia i właściwie to przy niej doszukałam się info o Joshu, bo wcześniej słuchałam tylko w kółko YRMU :D będąc w Wawie, jarałam się przy niej Paryżem, jarałam się jego rychłą wizytą w MBTM, a ona podziwiała mnie, choć było to bardziej szalone niż logiczne, co planowałam zrobić. w Warszawie była pierwszy raz i pokazałam jej centrum, PeKiN z bliska i wracając zaczepił nas mężczyzna, który chciał pieniądze a w zamian dawał obrazki z kościoła. dałam mu kasę i dostałam 3 obrazki. mam taki zwyczaj, ze jak nie chcę, żeby coś się pogniotło,czy zgubiło, to wkładam to pomiędzy strony kalendarza. zdarza mi się takie dziwne coś, że jak mam włożone coś w jakimś miejscu, to często w te dni przytrafia mi się coś w jakiś sposób związanego z tym, co włożyłam - np. jakiś wyjazd - trzy razy mi się to przytrafiło. wiem dziwnie to brzmi.. a te obrazki włożyłam pomiędzy 7-9.października. byłam od dawna ciekawa co się wydarzy w te dni i faktycznie wydarzyło się.. wczoraj, 7.10, Gosia zmarła.. nie znałam jej super dobrze, spędziłyśmy ze sobą tylko kilka dni na wyjeździe, nic poza tym. miała 40 lat, więc zbyt wiele nas też nie łączyło. ale przy niej podjęłam najbardziej szaloną decyzję w życiu - żeby polecieć 1000 km na koncert wokalisty, którego słucham od 2 tygodni ! i mam wrażenie jakby czekała, aż wrócę z Paryża, żeby mogła odejść.. proszę, nie pytajcie o przyczynę śmierci i przepraszam, że to tu dodałam.. po prostu ten wyjazd był dla mnie w jakiś sposób połączony z jej osobą i musiałam to dodać do całości..
w każdym razie, koncert w Paryżu jest moim najpiękniejszym wspomnieniem spośród wielu koncertów, na których byłam. długo żaden koncert tego nie przebije - chyba, że 2012 w końcu nadejdzie i Żosz przybędzie do Polski przed końcem świata :)
dodaję linka do albumu z moimi fotkami http://www.flickr.com/photos/68471819@N08/ oraz kanałem na yt http://www.youtube.com/user/pindullka?feature=mhee

przyjemnego oglądania ! :))

IrenaMorena - 8-10-2011 20:40:21

Dzięki :) Opis wyczerpujący. Taka refleksja mnie naszła, żeby się nie bać i spełniać swoje marzenia już teraz, bo później  może nie być na to czasu :) Mnie się udało :)

pindulka - 8-10-2011 21:09:19

IrenaMorena napisał:

Dzięki :) Opis wyczerpujący. Taka refleksja mnie naszła, żeby się nie bać i spełniać swoje marzenia już teraz, bo później  może nie być na to czasu :) Mnie się udało :)

refleksja naszła Cię naprawdę piękna ! ja żyję od ok.2 lat właśnie spełniając swoje marzenia - bo to moje życie i moje wspomnienia ! nie chcę na starość żałować, że czegoś nie zrobiłam, bo ktoś, kogo już nie ma w moim życiu, twierdził, że to głupie czy szalone. nikt nie przeżyje życia za ciebie, samemu trzeba dbać, by mieć cudowne wspomnienia i nie czekać na gwiazdkę z nieba, tylko dążyć do spełniania marzeń - zacząć od śmiesznych, maleńkich kroczków i wyczekiwać tych dużych, bliskich celu.. i proszę mi wierzyć - że można tak żyć, że można wyjść z bagna na prostą, można zmienić całkowicie swoje nastawienie do życia - trzeba tylko po prostu chcieć - od chcenia wszystko się zaczyna :) a czas - jutro może cię zabraknąć, więc jak pragniesz to zrobić - zrób to dzisiaj..

i dodam tu cytat mojego ukochanego Coelho, który towarzyszył mi podczas podróży do Paryża:

'wolność, to kierowanie się porywami serca, niezależnie od tego, co mówią inni'.

anika - 9-10-2011 11:50:55

Paulinaaaaaa................ czytając Twoje wspomnienia ............... o bożeeeeeeeeeeeeee............. ja nie jestem w stanie ogarnąc do tej pory Berlina........... ale Twoja historia.... ....... czytałam słuchając My hear was home again....... popłakałam  się.............. na koniec najbardziej.................

fearless - 9-10-2011 20:28:54

Świetna relacja :) Już to chyba gdzieś pisałam, ale napiszę jeszcze raz: spisałaś się doskonale i masz szczęście, że Żosz dostał twoje pytanie :D

celciaa - 10-10-2011 07:59:32

pindulka napisał:

refleksja naszła Cię naprawdę piękna ! ja żyję od ok.2 lat właśnie spełniając swoje marzenia - bo to moje życie i moje wspomnienia ! nie chcę na starość żałować, że czegoś nie zrobiłam, bo ktoś, kogo już nie ma w moim życiu, twierdził, że to głupie czy szalone. nikt nie przeżyje życia za ciebie, samemu trzeba dbać, by mieć cudowne wspomnienia i nie czekać na gwiazdkę z nieba, tylko dążyć do spełniania marzeń - zacząć od śmiesznych, maleńkich kroczków i wyczekiwać tych dużych, bliskich celu.. i proszę mi wierzyć - że można tak żyć, że można wyjść z bagna na prostą, można zmienić całkowicie swoje nastawienie do życia - trzeba tylko po prostu chcieć - od chcenia wszystko się zaczyna :) a czas - jutro może cię zabraknąć, więc jak pragniesz to zrobić - zrób to dzisiaj..

i dodam tu cytat mojego ukochanego Coelho, który towarzyszył mi podczas podróży do Paryża:

'wolność, to kierowanie się porywami serca, niezależnie od tego, co mówią inni'.

Paulina świetna relacja! ;) Zgadzam się z Tobą w 100% z tym, że należy spełniać swoje marzenia i te małe i te największe. Bo one przy naszej małej pomocy się na prawdę spełniają! :D  Ja do takiego wniosku doszłam cztery lata temu i własnie tak żyję i nie zwracam uwagi na to co myślą na ten temat inni. Bo wspomnienia, które nam pozostają są najwspanialszą pamiatką, a co najważniejsze są tylko nasze i nikt nigdy nam tego nie zabierze! ;)

anika - 14-10-2011 20:26:38

Równo 4 tygodnie od Berlina... od JOSHA.... chyba nadszedł ten dzień kiedy postaram się opisac to, co wtedy się działo, jak to przeżyłam, jak to wspominam.... ale lojalnie uprzedzam - postaram się, bo czasami się zastanawiam czy to naprawdę się wydarzyło.... i nie wiem... gdyby nie zdjęcia, autografy - pewnie nadal żyłabym przekonaniem, że to moja bujna wyobraźnia płata mi figle....

A więc od początku :
15.09 - pobudka jakoś o 2 w nocy ;) tak tak o 2 bo trzeba było dojechac do  Poznania, z którego jak pewnie Wam wiadomo wyruszał nasz Grobanbus (tak mi ta nazwa pasuje że nawet do znajomych mówię że jechałam Grobanbusem ) :D a więc jadę na ten dworzec PKP i zacieszam ja wariatka ... na dworcu oczywiście czekam na Kasię :D potem już razem zacieszamy czekając na pociąg i podziwiając nasze piękne dżoszowo-autografowe zdjęcia :D z tego zacieszania prawie przegapiłyśmy pociąg :P hehehhheheh na szczęście udało się wpakowac do pociągu w ostatniej chwili :P pusty przedział więc rozłożyłyśmy się w nim dopóki nie okazało się że siedzimy w I klasie :P na szczęście kolejny przedział II klasy też był pusty więc tam podróżowałyśmy dalej czekając na Martę i Agatę, które dosiadały się we Wrocławiu :D potem już było tylko dżoszniej :P No i pierwsza stacja docelowa ... POZNAŃ :D tam Agnieszka nas zgarnęłe z naszymi bagażami, zabrała na kawę :)  przy której powstał pomysł wspólnego wypadu do kina na Crazy Stupid Love ( polski tytuł absolutnie do mnie nie przemawia). Najpierw jednak wypad celem poznania w Poznaniu :P kolejnej dżoszorozkminiaczki - Ani :) A więc już w całkiem okazałej grupie <Marta, Agata, Kasia, Agnieszka, Ania i ja> po wcześniejszym nabyciu przez Agnieszkę polskiej flagi ( która jak się później okaże będzie genialnym pomysłem za który myślałam że mogą nas Niemki ukatrupic :P) wyruszamy do Pyrabaru <mniaaaaaaaaaaaam >
http://img851.imageshack.us/img851/4807/p9157470.th.jpg
no i rzeczony wypad do kina :D tam dołączyła do nas kolejna siostra :D Asia :D
Film - świetnaaaaaaaaaa komedia :D Josh jak to Josh :D  ahahahhahahaha no właśnie tak do pośmiania więc ubawiłyśmy się nieźle :D szczególnie na napisach końcowych kiedy sala opustoszała a my czekamy dalej .... no i  jest JOSH GROBAN :D i radośc okazywana prawie oklaskami :D wiem wiem wariactwo ale jakie fajne :P
Nocleg - razem z Martą i Agatą obrałyśmy kierunek na nasz hostel. Tam miała dołączyc Ania L :) Na miejscu okazało się że MArta nie ma dowodu .... pominę tutaj opis tego co sie działo ... najwazniejsze że Marta dowód zdobyła po wielu trudach. W między czasie dojechała Ania i razem z Agatą rozpoczęłyśmy "produkcję" globusików :D Czas na sen też znalazłyśmy .... ale niewiele :)

16.09 TEN DZIEŃ :D wczesna pobudka bo GROBANBUS :D no to zjeżdżamy sie z różnych miejsc w Poznaniu :D Agnieszka M z Kasią D, Asia G, Ania W, Marta Cz, Agata Cz, Ania L i ja i jeśli dobrze zarejestrowałam to tuż przed przyjazdem busa dołączyła do nas Paulina :D W Grobanbusie to już wogóle MEGA zacieszanie no bo jak inaczej .... tyle nas tam było że nie sposób wyliczyc no i najważniejsze.... CEL NASZEJ PODRÓŻY :D
I w końcu jest ..... BERLIN....
http://img163.imageshack.us/img163/7833/29184129216076746626810.th.jpg

tutaj należą się podziękowania Ani L - ogarnęła to wszystko pierwszorzędnie :D jak, gdzie i czym dojechac :D ja bym się zgubiła zaraz bo wyjściu z autobusu ... ale z Anią nie było takiej możliwości :) Dotarłyśmy więc do AlletoJungen <czy jakoś tak ... nie chce mi się już tego teraz sprawdzac  :P> to nasz hostel. Tam przechowalnia bagażu musiała sobie poradzic z naszymi tonami walizek i plecaków :P No i pierwsze kroki pod TEMPODROM < zwany również TĘPYMDOMEM ;) > który okazał się byc baaaaaaaardzo blisko :D tam kolejny powód do zacieszania ... plakat koncertowy STRAIGHT TO YOU  :D
http://imageshack.us/thumbnmail.png

ale co ... nie będziemy tam stały w nieskończonośc więc równym krokiem wyruszamy w podróż po Berlinie, w końcu trzeba coś też pozwiedzac :) więc zwiedzamy........................................................ :P dotarłyśmy również do miejsca gdzie miało się przed koncertem odbyc nasze MEET und GREET z niemieckimi grobanitkami :D tam też dołączyły kolejne siostry :D ehehhehehe no to teraz już nas była calkiem silna ekipa :D Jako że częśc z nas okazała się bardziej głodna niż chętna do dalszego zwiedzania - podzieliłyśmy się na dwie grupy. Jedna poszła zwiedzac a druga poszła się posilic :P Póżniej już tylko kierunek AlletoJungen i przygotowanie do NAJWAŻNIEJSZEGO WYDARZENIA TEGO DNIA :D ale najpierw trzeba było jeszcze zaliczyc spotkanie z Niemkami .... na które nie chciało mi sie iśc .... ale okazało się że to było SUPER spotkanie :D Niemki przygotowały  się naprawdę świetnie. Mnóstwo gadżetów dżoszowych .. imienne identyfikatory... loteria fantowa .... no suuper!!!
http://img847.imageshack.us/img847/1937/011cw.th.jpg

http://img708.imageshack.us/img708/4319/mg1qc.th.jpg

Loteria fantowa pochłonęła nas i to całkiem porządnie :D Przy drugim podejściu wygrałam MEGA plakata Josha :D dziewczyny też powygrywały różne gadżety :D było fajnie aż dotarły do nas informacje że dziewczyny, które zostaly pod Tempodromem już JOsha widziały i mają z Nim zdjęcia .... No tego już było za dużo :P Chciałam wyjśc z tego spotkania ... zaraz .. już ... :D W końcu pożegnałyśmy się z Niemkami i pod Tempodrom :D Próbowałyśmy zlokalizowac naszą ekipę polskich grobanitek ale to nie było takie łatwe :P W końcu jakoś częśc się znalazła .... również te farciary które już zdjęcia z JOshem zaliczyły ... :D Niemki rozdawały nam takie świecące .. wiecie... takie "patyczki" :P którymi mamy machac jak Josh zacznie śpiewac YOU ARE LOVED :D No to stoimy i czekamy... jeszcze sobie fotki pstrykamy ...

http://img5.imageshack.us/img5/8262/polskiegrobanitkiarethe.th.jpg
Niemki zgapiają od nas pomysł i robią taką samą :P W końu nas wpuszaczają :D:D:D:D tam sklepik i pamiątki koncertowe ... jak zobaczył TOUR BOOK to umarnęłam... kupiłam :D dziewczyny jeszcze pytania piszą... ja nie bo taka mnie jakaś niemoc ogarnęła że nie dałam rady nic konkretnego wymyślec :D i jeszcze spotakłyśmy Anię B, która wygrała spotkanie z JOshem -  to reporterskie :D:D:D Nareszcie idziemy!!!! Ogarniamy że nie ma drugiej sceny ale spoko ... do głónej nie ma tak daleko.... siadamy ... dzielimy nasze świecące transparenty ... serca walą tak że jeszcze słyszę to słyszę...., :D:D:D aaaaaaaaaaa bo zapomniałam .... zabrałam z Polski dla Josha MIÓD.. taki prawdziwy z wujkowej pasieki :D opisałam go odpowiednio :D

http://img812.imageshack.us/img812/9871/037cm.th.jpg
zapakowałam razem z jednym globusikiem :D Zabrała go ze sobą Agnieszka M która miała miejsce w sektorze najbliżej sceny :D

JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEST !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wychodzi JOshhhhhhhhhhhhhh :D aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :D:D:D i tego nie ogarniam.................... widzę Go ... słyszę... ale jakoś nie wierzę że tam jestem.... :D JEST BOSKO !!!!!! Josh jest zabawny.. wita się mówi że będzie mówił powoli... publicznośc wybucha śmiechem no bo jak to JOsh mówiący powoli :D JOsh też się śmieje :D ... no i śpiewa........... jak ON śpiewa....... :D nagle patrzę... idzie jakaś fanka z prezentem .... herbata :D JOsh żartuje a ja tylko myślę żeby Agnieszka poszła z tym miodem.....  :D no i idzie.... JOsh ma mój miód ..... znaczy nasz ... bo to w końcu od POLSKICH GROBANITEK :D Agnieszka wetknęła w ten prezent tą flagę kupioną w POznaniu, która przy podawaniu prezentu upadła na scenę .... w pewnym momencie Josh się schylił, podniósł tą flagę i pomachał nią ze sceny :D:D:D POLSKĄ FLAGĄ !!!!!!!! na koncercie w NIemczech :D............. nadchodzi moment pytań od fanów.... ja nadal tego nie pojmuję jak to się stało... ale jak padlo pierwsze pytanie..... MARTA.... ehehehehe to było genialne.... myślę sobie szczyt szczęścia :D.... jak padło drugie pytanie ... PAULINA .... ahahahahhahahaah to już była eksplozja :D Wtedy pomyślałam że jako polskie fanki wykorzystałyśmy limit szczęścia na koncercie Josha :D ale co tam........... single ladis....... AGATA i ESTERA .... myślałam że padnę ........ uwielbiam moment jak dziewczyny machają ze sceny :D:D:D Co Wam będę pisała że JOsh śpiewał bosko........... przecież to wiemy.... jeszcze pamiętam jak dzwoniłam do Magdy żeby posłuchała JOsha chociaż trochę .... :* Jeszcze pamietam jak machaliśmy wszycy tymi pałeczkami świecącymi.... uśmiech Josha - bezcenny... i MI MANCHERAI... oj tutaj się popłakałam .. ( nie pierwszy i nie ostani raz podczas tego koncertu) .... no i YRMU... to już pod sceną ....
http://img824.imageshack.us/img824/1411/037zq.th.jpg

było pięknie jak wszyscy śpiewali... potem biegiem na swoje miejsce .. JOsh bisuje... ja zgarniam nasze rzeczy żeby potem jak najszybciej wybiec poźniej z Tempodromu i szukac JOsha :D:D:D KONIEC...

http://img207.imageshack.us/img207/4849/039mu.th.jpg
no to biegiem ... jeszcze wpadłyśmy na kolejne nasze dziewczyny :D:D i dalej w długą szukamy miejsca gdzie JOsh może wyjśc do fanów... JEST ... na tyłach tego Tępegodomu :P Nie mogłam w to uwierzyc ... zawsze jak widziałam filmiki pokoncertowe to zazdrościłam szczęściarzom którym to się udawało ... a teraz ja tam byłam :D:D:D Więc stoimy i czekamy... w większości zbite w jedną grupę ... strefę polską :D Niemki w tym czekaniu zaczynaja coś śpiewac ... no my nie zamierzamy byc gorsze :P więc też śpiewamy heheheh HEJ HEJ HEJ SOKOŁY :P:P  wychodzi ochroniarz JOsha, Daren :D robi nam prelekcję co i jak z tymi autgrafami ... czuję jak mi serce galopuje... mam nawet wrażenie że już jest poza moim ciałem ....
WYCHODZI JOSH !!!!!!!!!!! Euforia...... :D:D:D Niemki znowu śpiewają... a co robią Polki ... STO LAT STO LAT !!!!!!!! ehehehehhehe nie wiem skąd w nas tyle energi było .... a Josh z uśmiechem .. jak to JOsh... podchodzi do każdego ...

http://img24.imageshack.us/img24/2438/072pm.th.jpg
Kasi dałam mój aparat żeby cykała fotki ... ja trzymam moje dżoskie zdjęcie... i czekam .... JEST !!! JOsh podchodzi do polskiej strefy .... dziewczyny mówią że tutaj jesteśmy z Polski ... odpowiedź Josha jest bezcenna :D:D:D Ta obietnica .. że następnym razem to On przyjedzie do nas .... :D i mam ... autograf... ale co mi tam ... szukam na czym jeszcze mógłby mi się podpisac :D no bo przecież nie przegapię tej okazji żeby znowu chociaż na chwilę byc ciut bliżej Josha.... no to mam kolejny autograf :D a tutaj jeszcze dostaję od Estery globusik  ze słowami "daj Joshowi" :D myślę sobie "nieeeeeeee no ja nie podam JOshowi tego globusika... gdzie tam..." i już miała dac którejś dziewczynie żeby podała do JOsha..... ale nieeeeeeeeeee w ostaniej chwili mam olśnienie i wyciągam dłoń ze słowami że "mamy coś dla Ciebie...." JOsh zerka na mnie i na globusik... zabiera go z mojej dłoni muskając ją delikatnie swoimi palcami .... uśmiecha się tak po swojemu ... tak że miękną kolana ...

http://img577.imageshack.us/img577/296/056wl.th.jpg
i mówi że to już chyba 4 globusik i może nimi żonglowac.... :D więcej nie pamiętam...... wiem że JOsh żegna się... my pędzimy w drugą stronę ... tam jeszcze autografy od zespołu... i jeszcze kolejne zacieszanie jak widzimy że nasz globusik krąży już wewnątrz jednego z autobusów Josha... :D i dziękujemy... naprawdę .... stoimy przed atobusem i krzyczymy na całe gardło DZIĘKUJEMY .... DZIĘKUJEMY...DZIĘKUJEMY :D

Potem już nasze emocje ... i pożeganie z tymi, które musiały wracac do Polski... reszta do hotelu... aż się dziwię że zasnęłam.... ale spałam... i jak to ja nawet nie śniłam o JOshu .. :P

17.09 to już zwiedzanie Berlina... z obowiązkowymi wizytami pod TEMPODROMEM :D
http://img805.imageshack.us/img805/3359/p9177815.th.jpg

... to naprawdę nie byłoby takie piękne gdybym tam była sama... wieczorem jeszcze tłitowanie do JOsha... winko - otwierane na wiele sposobów :P ehehheehhee :D
18.09 czas wracac .... wbrew pozorom Berlin za nami płakał :P wszystkie dni były piękne ... w dzień powrotu Berlin czuł nasze emocje.... lało....... w busie oglądamy zdjęcia...filmiki.... przeżywamy znowu i znowu ... ale gdzieś w środku czuję że to już jest koniec.... Poznań.... tam już wszsytko w biegu... żegnamy się z Anią W. Anią L i Asią G  ........... się wzruszyłam..............  - a w trójkę z Agatą i  Marta taksówką na dworzec.... pociąg pełen ludzi ... siedzimy w Warsie.... czyniąc jeszcze akcję Grobanizację....
http://img651.imageshack.us/img651/3752/zdjcie0392zg.th.jpg

we Wrocławiu dziewczyny wysiadły... i dopadła mnie ostateczna depresja pokoncertowa... wpakowałam się do jakiegoś przedziału pełnego ludzi....padałam ze zmęczenia.... trochę zerknęłam na naszą fejsikową grupę ale to mnie jeszcze bardziej wzruszało... a nie mogłam płakac na oczach tych wszystkich mugoli............. Katowice.... wysiadłam ... jeszcze tylko tramwaj .... dom .... KONIEC..... tak się skończył napiękniejszy do tej pory weekend w moim życiu ........

alessa - 14-10-2011 23:07:25

If You just believe ... Dusseldorf 09/10/2011


Believe in what your heart is saying,
Hear the melody that's playing.
There's no time to waste,
There so much to celebrate.
Believe in what you feel inside,
Give your dreams the wings to fly.
You have everything you need, if you just believe.

W opinii moich krewnych i znajomych ten wyjazd to było „czyste wariactwo”, ja jednak wolę opisać to, co się mi przydarzyło jako „zrządzenie losu” lub po prostu „przeznaczenie”.
Co prawda od powrotu z Berlina przebąkiwałam nieśmiało „Chcę jechać na jeszcze jeden koncert w tym roku …” ale nikt z moich bliskich, nawet chyba ja sama, nie wierzyłam, że moje wielkie marzenie, aby jeszcze raz usłyszeć i zobaczyć Josha tej jesieni, spełni się.
Aż do pamiętnego wtorku 28-go września, kiedy surfując po Internecie wynalazłam na pewnym serwisie aukcyjnym ofertę biletu na koncert w Dusseldorfie. Z pozoru nieśmiało, zaczęłam sprawdzać, czy i jak da się tam dotrzeć z mojego miasta (i znalazłam bezpośrednie połączenie autobusowe!), potem – ile jeszcze zostało mi na koncie do kolejnej wypłaty … dodałam aukcję do ulubionych … i nie zdążyłam wrócić do domu przed jej zakończeniem. Poryczałam się jak dzieciak, któremu wykupiono sprzed nosa upatrzoną zabawkę … i zdałam sobie sprawę, jak strasznie mi na tym zależy . W tym momencie, jakaś niesamowicie Dobra Siła postanowiła chyba otoczyć nade mną swoją opiekę, bo oto wydarzenia potoczyły się w zastraszającym tempie … nie będę opisywać wszystkich przebojów z moim bankiem i autoryzacją PayPala, żeby sobie nie popsuć humoru … finał jest jednak najważniejszy – w sobotę o 11 stałam się posiadaczką biletu na koncert w Dusseldorfie (w piątek wieczorem wystawiono jeszcze 10 szt. i to w opcji kup teraz) – a na dodatek – otrzymanego w ramach prezentu urodzinowego.
Potem nastąpiły jeszcze trzy pełne grozy dni, w trakcie których łamiąc wszelkie służbowe zakazy, miałam bezpośredni podgląd na trasę mojego biletu, który podróżował spokojnie z Amsterdamu, aż do mojej mieścinki w Polsce. W środę o 16.00 wiedziałam już an pewno, że Opaczność zadziałała i teraz już  wszystko w moich rękach. W 2 dni załatwiłam bilety autokarowe i hotel w Dusseldorfie, w piątek wyjechałam na wyjazd integracyjny z pracy, na którym bawiłam się średnio, bo marzyłam już tylko o niedzielnym wieczorze. Wróciłam w sobotę o 11, a o 20 już przepakowana i pełna wiary – ruszyłam w kolejna fascynującą podróż w moim życiu.
Po przebyciu 1017 kilometrów w ekspresowym tempie 11 godzin – byłam na miejscu! Intuicja lub jeszcze coś bardziej ulotnego, podpowiedziały mi, że czas zaoszczędzony na podróży warto spożytkować w jakiś dobry sposób. A że to byłą niedziela – pojechałam najpierw do hotelu zostawić bagaże, wypić herbatę, po czym udałam się zaczerpnąć odrobiny duchowego spokoju na Mszy Św. Po polsku (dość daleko, ale było warto). Podbudowana i nieco uspokojona, wróciłam do hotelu, gdzie rozlokowałam się jako pierwsza w dość schludnym 6-osobowym pokoju, robiąc remanent w walizce, pakując prezenty dla Josha i rozmyślając nad planem na resztę dnia. Tymczasem w moim pokoju pojawiła się kolejna lokatorka – Niemka o imieniu Susanne. Wystarczyło zamienić z nią 4 zdania, aby ustalić niezwykły zbieg okoliczności – Ona także przyjechała na koncert Josha, którego nikt z jej znajomych nie zna i nie słucha. Została więc zgarnięta w celu towarzyszenia mi w dalszych eskapadach. Zwłaszcza, ze bilet miała w tym samym sektorze, tylko 5 rzędów bliżej ode mnie.
Zgodnie z zaleceniami moich Siostrzyczek, przed 16 pojechałam pod halę, w której miał się odbyć koncert. MitsubishiHalle - moloch na 6,5 tysiąca ludzi ogrodzony niemal z każdej strony przez żywopłot, mur, metalowe ogrodzenie albo … bramę. Z jednej strony stała  już grupka Gobanitow z DE (nie trudno było ich rozpoznać po plakietkach z M&G i koszulkach z Joshem). Aż tu nagle przy bramie pojawił sie niejaki Darren Norris  - gada spokojnie z ochroniarzami, i nikt poza mną nie zważa na niego! Wiedziona jakimś niezwykłym instynktem podbiegłam do niego, pytam, czy mogę poprosić o chwilę rozmowy ( był zdziwiony tym moim „Excuse me, Mr.Norris”) …  wyciągnęłam globusika (jednego z tych, które przygotowałam dla całego Grobandu i Bizona) i wręczyłam Mu jako specjalne zaproszenie od Polish Grobanites, z oczywiście zastrzeżeniem, że zapraszamy Go, może oczywiście zabrać też Josha, ale to nie jest konieczne (akurat!), że dziękujemy mu za opiekę nad Joshem i naprawdę bardzo doceniamy Jego pracę. Wyraźnie się ucieszył, po czym spytałam, czy mogę sobie z nim zrobić zdjęcie, na co oczywiście przystał. Dalej stoimy przed bramą i gadamy, jakie są szanse ze Josh teraz wyjdzie, na co Bizon „Oj przykro mi skarbie, ale dzisiaj mamy wyjątkowo napięty grafik, to wielka hala i trudno ustawić,  nagłośnienie, gdy Josh przyjedzie od razu musi zacząć próbę  ... teraz na pewno się z Wami nie spotka. Na co ja „Ale wiesz, że i tak tu będziemy czekać?” Uśmiechnął się tylko … więc pytam, jak będzie po koncercie. Darren odpowiada, że ciężko, przecież widzę jaka jest pogoda, ze pada  deszcz i będzie bardzo zimno. A po koncercie  gdy Josh ma rozgrzane struny głosowe, takie warunki bardzo Mu mogą zaszkodzić. A jego (Darrena) rolą jest oszczędzać Josha. Na moja wyraźnie zmartwioną minę (też czułam ten chłód i pierwsze krople deszczu …) zareagował jednak następująco: „Ale jeżeli się zdecydujemy, to najprawdopodobniej ustawimy barierki gdzieś tu – i pokazał mi mały parking vis-avis bramy wjazdowej. Podziękowałam grzecznie  i odeszłam, pozwalając Darrenowi wykonywać swoją robotę.

I remembered everything
And every windowpane
Every word came back to me
The way it used to be
Then I saw your face across the street
And my heart was home again

Nie dalej jak 10 minut później, Bizon powraca przed bramę, która się rozsuwa i nadjeżdża  stalowy minivan  z ciemnymi szybami. Zaraz po tym, gdy przejechał przez bramę a Darren pomaszerował za autem, podbiegłam do skrajnie prawego jej brzegu, licząc ma może jakieś zdjęcie Josha wysiadającego z samochodu i idącego za kulisy. Oczywiście wcześniej wszyscy machaliśmy do auta i krzyczeliśmy ''JOSH'' ale to było dobre 20 metrów i kilkadziesiąt stalowych grubych prętów odległości. Z mojego stanowiska widziałam, że JOsh wysiadł z auta, ubiera plecak, rozmawia z Darrenem i ... pierwsza miłą niespodzianka tego dnia … idą do nas!!!! Była co prawda taka chwila, gdy się zatrzymali i odwrócili, ale na szczęście – po kilkunastu sekundach pełnych napięcia nasz Hero  znowu ruszył do nas. Robiłam seryjne zdjęcia niczym rasowy paparazzi, ale gdy był ok. 2 metry ode mnie, zaczęłam tracić kontrolę nad stabilnością obrazu i zawołałam  ''Hi Josh, one more Polish Grobanite is here'' po czym otrzymałam TAKI  uśmiech skierowany w moja stronę , że wyłączyłam aparat z wrażenia ... Albo po prostu chciałam po prostu przeżyć to spotkanie bez pośrednictwa dodatkowej soczewki –  stanąć oko w oko z  największą moją fascynacją ostatniej dekady …. I ten oto Josh podszedł do mnie, podpisał mi jedna fotkę, podczas gdy ja zdążyłam  tylko wydukać „You’ve promised to visit Poland” na co usłyszałam „Of couse, I will' … stojąc w mega szoku, nie pamiętam zdarzeń kolejnych minut, gdy Josh podpisywał autografy nielicznym innym osobom … gdy jednak zmienił kierunek i zaczął się kierować ku wejściu znowu sie przebudziłam i wołam ''Josh, I’ve got gift for You. Something to protect your throat, because it’s getting colder'' i macham biało-czerwonym szalikiem zapakowanym w przezroczyste etui ... a Josh odwraca się, podchodzi do mnie z tym swoim czarującym uśmiechem, podziękował i podpisał  mi jeszcze jedna fotkę! Idąc w kierunku hali spoglądał na etui a wtedy Darren wyciągnął z kieszeni i mu pokazał swojego globusika .... reakcji nie widziałam, ale to było naprawdę miłe z Jego (Bizona) strony.

Po spotkaniu z Joshem ''za kratami'' wróciłam do hotelu żeby zaraportować moim Siostrom na FB o pierwszym spotkaniu, poprawić make-up i przebrać sie ... i jak uskrzydlona wróciłam pod Mitsubishi-halle, gdzie umówiłam się z moją współlokatorką na 19. Deszcz padał coraz mocniej, w tramwaju zagadywał mnie mega-przystojny Włoch, który tez jechał na koncert Josha ... bez problemu przebrnęłam przez kontrolę bagażu - skoro mogłam udawać nieznającą Josha w naszym filmie, równie łatwo przekonałam panią z ochrony, że nie mam w torbie żadnych zabronionych rzeczy, że jechałam bezpośrednio z Polski, więc tylko poduszka, czapka, szalik (w których ukryłam globusiki i Biedronkę). Od razu po wejściu podjęłam próbę zdobycia karteczek na pytania (co nie było łatwe, bo jedna rdzenna mieszkanka Germanii trzymała cały plik i na nim pisała, wydzieliła mi łaskawie 3 szt … ale byłam uparta i w końcu oddała też resztę) i wypisywałam trzęsąc sie z przemoczenia i chyba pierwszych nerwów starannie przygotowane, przemyślane i przetłumaczone 10 pytań. Po dłuższej chwili wkroczyłam jednak na salę koncertową. Okazałą się ona molochem nie tylko z zewnątrz … pierwszy raz w życiu widziałam taką olbrzymią widownię. Idąc ku scenie nie mogłam uwierzyć, że będę tak blisko … W końcu jednak zasiadłam na moim miejscu w 9 rzędzie. Z tego wzruszenia i emocji, zapomniałam po której piosence powinny być pytania, a po której wizyta Josha wśród widowni w poszukiwaniu gości na scenę (mimo, że w domu sprawdzałam to na filmikach)


Punktualnie o 20 koncert sie zaczął ... oświetlenie wydawało mi się gorsze niż w Berlinie, albo to była ''wina'' mojego miejsca – dużo trudniej, mimo bliższej odległości, aparat łapał ostrość ... jednak ponieważ teraz jechałam z postanowieniem „przede wszystkim uczestniczyć i przeżywać” nie zawracałam już sobie tak głowy dokumentacją foto-video. Próbowałam dostać się przy powitaniu pod scenę z prezentem – Biedronką ze złotym biletem w łapce przeznaczonym dla Josha i zapraszającym na spotkanie z Polish Grobanites … bezskutecznie. Nikomu się to jednak nie udało, i to było tylko nieco pocieszające.
Aż przyszedł czas na pytania od publiczności ... zaczęłam nagrywać przemowę Josha … jednak niemal od razu musiałam przerwać, bo padło „Anna, section B, row 9, seat 15''. Zerwałam się jak oparzona, podniosłam przygotowany na wszelki wypadek biało-czerwony szalik z napisem POLAND (miałam taki ekwipunek dzięki marketowi na A., który na półkach trzyma nadal zapasy „zestawów kibica z mistrzostw 2010r”, a który to nabyłam rzutem na taśmę, bo w sobotę o 18.00)  … poczułam snop światła skierowany na mnie, widziałam drugi oświetlający Josha  ... i usłyszałam ''Anna, Anna from Poland, hello Anna'' … moja reakcja była co najmniej dziwna, bo odwróciłam się tyłem do Josha  i pokazałam szalik ludziom (6,5 tysiąca osób!!!) ...Potem pomachałam raz jeszcze do Josha i posłałam mu całusa z dłoni ... co go wyjątkowo rozśmieszyło, stwierdził że fajny mam „wymach” i pyta „Are you royality? Are you a Princess?” ...Przeczytał moje pytanie „Która postać z bajki lub filmu dla dzieci była Twoja ulubiona w dzieciństwie i dlaczego”, odpowiedział ze „James i wielka brzoskwinia”, potem opowiedział nam o książce „Joshua i purpurowa kredka”  która tak Mu sie podobała, że wziął fioletowa kredkę i pomazał ściany w pokoju  gościnnym …. I to była jedyna książka, którą wyrzucili Jego rodzice ... i ze bardzo kocha tez Charliego w  Fabryce Czekolady ... bo sam uwielbia słodycze (na co ja ''Me too''), zwłaszcza gumisie ...i zawsze jak jest w DE idzie do sklepu i kupuje trochę takiego rodzaju (uroczo to obrazując gestami), a potem płaci rachunek 112 euro ... wspaniałe jest to, że w czasie tych pytań Josh większość czasu patrzy na osobę zadająca pytanie i to jest po prostu hipnotyzujące uczucie … stać i rozmawiać z Nim …  podziękował za pytanie, które przeniosło Go w czasy dzieciństwa, pomachał z tym swoim „Bye bye Anna”  i przeszedł do następnego pytania ... a ja opadłam na krzesło  niemal nieprzytomna. Miałam poczucie, że plan na Dusseldorf wykonany został w 100% …

Somethin' in your eyes, makes me wanna lose myself
Makes me wanna lose myself, in your arms
There's somethin' in your voice, makes my heart beat fast
Hope this feeling lasts, the rest of my life
If you knew how lonely my life has been
And how low I've felt for so long
And if you knew how I wanted someone to come along
And change my world the way you've done

O jakże się myliłam. Dzięki moim niezawodnym Siostrom na posterunku – wiedziałam już, że po Machine, Josh zazwyczaj schodzi do publiki ... w takcie tej piosenki wyszłam więc z rzędu i stanęłam obok sektora ... ochroniarze zaczęli przepychać ludzi ze środka i wtedy byłam już pewna, że ze sporym prawdopodobieństwem będzie tędy przechodził ... na środku sceny, inaczej niż w Berlinie, były schody,  wiec sie ustawiłam vis-a-vis z nadzieją na świetne zdjęcia. Liczyłam, że kiedy Josh pojawi się w tłumie, oświetlenie nie będzie tak kontrastowało z otoczeniem i w końcu mój aparat poradiz sobie z brakiem ostrości … po piosence  Josh jak zwykle kokietował, że mógłby się ożenić ze wszystkimi kobietami na tej Sali, że mieszkalibyśmy wszyscy na ranczo, mieli stado koni, 315 dzieci, wydalibyśmy wszystkie pieniądze … i rozpoczął zwyczajowe poszukiwanie pary na randce z okazji rocznicy małżeństwa ... poszło mu to wyjątkowo szybko, bo wybrał ludzi z 1-go rzędu z 17-letnim stażem i ruszył po schodach w dół … robię więc ujecie za ujęciem w trybie '''szybka migawka'' a On sie zbliża ... w międzyczasie znajduje pierwszą „single ladies”, pozuje do zdjęcia  …a  gdy jest niecałe 2 metry przede mną szuka drugiej single ladies ... to był ułamek sekundy ...  nadal robiąc zdjęcia podnoszę lewą  rękę nie wyżej, niż moja głowa i mówię „I am'”  nie mogąc się oprzeć Jego bliskości nieco opuszczam aparat nadal przytrzymując spust migawki ...  i najpierw widzę te kasztanowe loki, potem orzechowe uśmiechnięte oczy … i czuję, jak On bierze mnie za rękę  prowadzi na scenę ... z szoku niedowierzania i zaskoczenia  potykam sie na schodach  i słyszę  troskliwy głos ''Just don’t trip'' (nie potknij się) ... przywitałam się z innymi wybrańcami  losu (laska z pary na moje imię odpowiedziała jakby opryskliwie ''I know you”), Josh tym razem uściskał moją prawą rękę i zarządził przedstawienie do mikrofonu. Tradycyjnie potem  pobiegł po sofy, pomocnik przyniósł stolik i wino (Cabernet Sauvignon z fioletowa naklejka Pays d’Oc ...dobre … bo dżoszowe) ... pyta pana z pary czy pije, a mnie, czy mogę pić alkohol (ciśnie mi się na usta „Joshu, dziecino, całe 7 lat dłużej, niż Ty” … bo w stanach od 21 roku życia dopiero, a w PL od 18 … a jedyne co mi wychodzi „Of course, You’re so nice …”)  … i wtedy Josh zaczyna śpiewać (przy okazji komplementując zabawnie Marka) … i nalewa ... siedziałam najdalej i nie miałam już przed sobą stolika tylko kieliszek trzymałam w ręku ... wiec sie trzęsę jak osika z emocji … i ze  śmiechu ( nie umiem nawet opisać tych min, jakie Josh robił … na poły namiętnego uwodziciela, na poły – lekko już wstawionego kelnera śpiewając, że dziś w nocy upije i … ) … nachyla się ku mnie i  próbuje nalewać wino  ... a ja utrudniam to zupełnie ... na co On ''Nie trzęś … nie rozlewaj … jak rozlejesz, to będę musiał Ci zapłacić za czyszczenie spodni, takie jest prawo'' ...no i zaśpiewał jubilatom Broken Vow ... potem przeprosił za taka smutna piosenkę i życzył im  wielu lat szczęścia zdrowia, dobrego wina   ... A potem zaczyna przemowę do „swoich single ladies” … „Naprawdę nie wiem dlaczego jesteście singielkami (jakby nie wiedział, że to Jego wina!) ... no ale ja tez jestem ... i to dla mnie trudne ... potrzebuje uścisku” na co zerwał sie facet z pary ... zabiłabym go wzrokiem ... Josh się roześmiał, z udawanym wyrzutem spojrzał na Caroline i na mnie i mówi „Liczyłem na inny uścisk, no ale cóż ... zadowolę się takim … wszystko będzie w porządku”. Tradycyjnie już zaczyna opowieść o Prince Charming, który życzy, aby przybył do nas na złotym rumaku i powiózł nas ... i tu sie zaciął  (może dlatego że usilnie  go hipnotyzowałam nie mrugając w ogóle i nie oddychając) ... „i don't know ...nowhere'' ... i zaśpiewał nam Per Te ... potem podszedł do każdego, ponownie uścisnął dłoń każdemu (chciałam tego „huga” ale przeklęta kanapa mnie zassała i nie mogłam sie podnieść!) i dziękował za udział w koncercie oraz wizytę na scenie ... to przez tak strasznie małą odległość od Joshowych oczu  chyba … wydukałam tylko „No, Thank You Josh” … i już Go nie było bo pobiegł za scenę a Darren był przy schodach i macha do nas ... schodziłam jako ostatnia a On puścił mi oko i podał rękę (pewnie, żebym znowu nie zaliczyła wywrotki)...  w moim rzędzie witały mnie bezcenne spojrzenia – większa połowa krzyczała  'Jakim prawem znowu Ty? Dlaczego w ogóle Ty?”'  mniejsza „Udało Ci się dziewczyno, super!” ale od moich sąsiadek z Hannoveru dostałam oklaski i przytulenie. Potem na Awake zadzwoniłam do Ani W. ale nie pamiętam, co gadałam ... już do końca koncertu juz sie trzęsłam z emocji, które do dziś nie chcą znaleźć właściwego ujścia.

Now I feel myself surrender
Each time I see your face.
I am captured by your beauty,
Your unassuming grace.
And I feel my heart is turning,
Falling into place.

Po koncercie, rozedrgana emocjonalnie, ale jednak biegnę do miejsca które wyjawi mi Hero nr 2 tj. Bizon ... widzę barierki i myślę ''jest ok'' wiec sie ustawiam ... deszcz leje jak wściekły, ludzie sie tłoczą, samochody przejeżdżają lub stoją w korku … z parasoli innych woda skapuje mi na twarz i włosy, po 15 minutach jestem cala mokra, wiec składam swój parasol i zdaję sie na membranę wodoszczelna kurtki  ... czekamy w napięciu i stresie ... ochroniarze krążą, coś ustalają, przestawiają barierki i co chwile zmieniają koncepcję. Ni z tego nie z owego cofają  nas o 2 metry do tyłu, ludzie wpadają w krzaki i na drzewa … i znowu pojawia się dobry Darren … wskazuje miejsce koło mnie i mówi  „tu się kończy  pierwsza sekcja, a druga przesuwamy 10 metrow dalej w prawo” Ludzie z mojej prawej przebiegają na nowe miejsce, a  koło mnie powstaje klin z dwóch barierek. Darren mowi „Ja nie chce pozwolić Joshowi wyjść do Was w taka pogodę, ale on tu rządzi i jeśli zechce, to przyjdzie. Wielkie jeśli – może podpisze 5 maksymalnie 10 autografów”.  I tradycyjnie ostrzega: „no hugs, no kisses, no posing fotos” Akurat w tej sytuacji w 100% Go popierałam - było z 5 stopni, lalo wściekle, gardło po takim wysiłku jest rozgrzane, Josh po prysznicu.  Ale już Go przecież znam … i wiem, na co go stać dla nas.
20 minut później otwiera się brama i pojawia się autokar ten sam, który był w Berlinie ... słychać jęk zawodu … ale jeszcze po drugiej stronie bramy wyłania się z niego dobrze znana postać w kapturze, skórze i okularach … podchodzi do naszego „sektora” … podpisuje autografy przez kilka minut i nareszcie podchodzi do mnie. Nie robię zdjęć, włączyłam tylko nagrywanie filmu z nadzieją, że akurat przekręci się tak, żeby było widać Josha, a nie moją kurtkę i mówię” Hello, I’m Anna from stage - please write it’s for me …  a Josh: 'Anna oh Hanna, ej double N ej?'  (potwierdzam) „I liked your sign, your flag” na co ja w szoku „oh really?” (skojarzył, ze to ja, podwójna szczęściara! zapamiętał mnie … ) dziękuje Mu bardzo i ... jestem tak bezbrzeżnie szczęśliwa że tylko jestem w stanie wydusić „But You’ll come to Poland” i usłyszeć „Now, I have to” … i jeszcze tylko jedna szybka wymiana zdań „We’re waiting for you so impatiently”   i usłyszeć „It’s gonna be fun night” … I nagle refleksja - pod kurtka mam biedronkę ... zapomniałam dać mu prezent ... liczę ze może tu wróci jeszcze .. ale jest już po drugiej stronie gdzie daje może 10 ostatnich autografów i kieruje się do autokaru … w desperacji krzyczę 'Josh I have special delivery for you, special gift from Poland' … patrzy na mnie … i wraca ... zabiera czerwoną kulkę, dziękuje … daje ją Darrenowi, podpisuje jeszcze 2-3 autografy w okolicy  i wsiada do autokaru. Chwilę wcześniej Darren umieszcza w nim Biedronkę. Misja wykonana w 100%.
Wracam do hotelu, ale do 2.30 rozmawiam na czacie z Siostrami, do 4 nie mogę zasnąć. O 7 już znowu jestem na nogach … Po przebudzeniu sprawdzam, czy to naprawdę nie był tylko sen, ale podpis „To Anna” przekonuje mnie, że to się zdarzyło naprawdę. O 15 żegnam się z Susanne i zostaję sama na dworcu autobusowym. W słuchawkach  śpiewa On  … 

For always
Forever
Beyond here and onto eternity
For always forever
For us there’s no time and no space
No barrier love won’t erase
Wherever you go I still know in my heart you’ll be here with me

Śpiewa mi tak przez całą, 16 godzinną tym razem, podróż do domu …
Żyję w tej bajce od 5 dni i nadal nie chcę się obudzić …

CamillaB141 - 15-10-2011 11:05:52

Dziewczyny, nawet nie wiecie jaka to przyjemność czytać wasze relacje ;) szczęściary z Was ;)

violino - 15-10-2011 11:22:31

Alessa, z zasady nie czytam relacji z koncertów, ale na Twoja rzuciłam okiem i padło w odpowiednie miejsce, więc przeczytałam (no dobra, większość). Nie zazdroszczę, ale jednak gęba mi się śmiała z Twojego szczęścia, serio, serio :) Super, farciaro! :)

alessa - 15-10-2011 14:14:37

violino napisał:

Alessa, z zasady nie czytam relacji z koncertów, ale na Twoja rzuciłam okiem i padło w odpowiednie miejsce, więc przeczytałam (no dobra, większość). Nie zazdroszczę, ale jednak gęba mi się śmiała z Twojego szczęścia, serio, serio :) Super, farciaro! :)

Dzięki, Violino ... musiałam dać upust tym wszystkim pozytywnym emocjom ... po części, też po to, aby uwierzyć, że to wszystko się działo naprawdę :-)

Belame - 15-10-2011 15:58:39

Aniu przeczytałam Twoją relację z zapartym tchem :D Kiedy w Berlinie napomknęłaś, że może jeszcze jeden koncert Josha na tej trasie, pomyślałam, że pomarzyć dobra rzecz. Jednak trzeba wierzyć, że każde marzenie jest do spełnienia :)

fearless - 15-10-2011 21:19:44

Szczerze wysyłam teraz do was ogromny uśmiech i wirtualnego hug'a <hug!> za te przedżoszowe relacje ;*

alessa - 16-10-2011 10:21:38

Dzięki Belame i Fearless! Wzajemnie :****
Btw - jaka tam "wstępna faza Grobanizmu", to już stan przewlekły, nieuleczalny ... i dobrze mi z tym ;-))))

IrenaMorena - 16-10-2011 20:49:21

Czytam te opisy z koncertów jak dobre opowiadania, z zapartym tchem i cały czas mam uśmiech na ustach :):):) Dzięki

CamillaB141 - 16-10-2011 21:32:04

no przecież uśmiech naszych drogich sióstr to nasz uśmiech ;**

meja - 18-10-2011 23:15:46

Alessa! Jesteś cudowna :* ! Taka niesamowita relacja, że jeszcze buziol mi się śmieje ;-) Byłam też na koncercie Josha w Berlinie, w Tempodromie, przeżywałam podobnie jak Ty i uwierz mi...również do dziś żyję w tej bajce i wcale nie chcę się z niej "wylogować" :) Teraz przeczytałam relację jakby "od środka" i to co widziałam i słyszałam siedząc wśród publiki nabrało zupełnie innego wymiaru!
Dziękuję Ci za wspaniałą relację. Duży buziak dla Ciebie!

Przy okazji zapraszam na moją (ciągle się rozbudowującą) stronkę www.joshgrobanmylove.manifo.pl
Byłabym Ci wdzięczna za wszelkie sugestie co do zawartości tego "dżoszowego" zakątka...

Amethyst - 23-10-2011 02:43:17

Witam wszystkich,
Do relacji moich poprzedniczek dodam jeszcze moją :

Na koncert Josh'a w Londynie w dniu 11.10.2011 wybrałam się z moimi kuzynkami Zuzią i Basią. Czekałam na to wydarzenie od kwietnia. Zuzia mieszka na stałe w Oxfordzie, więc tam się zatrzymałam. Gdy dotarłam na miejsce w niedzielę, Basia już tam była. Muszę wyjasnic, że moje kuzynki nie są Grobanitkami. Owszem słyszały o Joshu, ale pewnie dlatego, że ja o nim mówiłam.
Tak naprawdę,  zaprosiłam je na ten koncert. Przyznały później, że był to wyjątkowo udany wieczór i że absolutnym zaskoczeniem dla nich było to, że Josh oprócz wspaniałego głosu ma tak wyjątkowe poczucie humoru.
Do Londynu wybrałyśmy się pociągiem we wtorek po południu. W emocjach, które towarzyszyły temu wyjazdowi, zapomniałam zabrac ze sobą płyty Josha przywiezione z Polski, z nadzieją na autograf.
Na szczęscie zabrałam Album poświęcony Polsce - UNESCO Treasures, Skarby UNESCO.
Album, który miałam zamiar podarowac po koncercie Joshowi, z dedykacją, 

Gdy zbliżałam się do Hammersmith Apollo, na widok nazwiska Josh Groban moje serce zaczęło bic szybciej. Josha słucham od 2003 roku, to już tyle lat i tak bardzo chciałam usłyszec go na żywo. Tłumy ludzi kłębiły się przed budynkiem, wyczuwalna była wyjątkowa atmosfera. Nie była to przypadkowa publicznośc. To byli koneserzy.
Wewnątrz kupiłam PROGRAM (śliczne wydanie) i ustawiłam się w kolejce po karteczki na pytanie dla Josha.
Zuzia, która jest dwujęzyczna, pomogła mi sformułowac je poprawnie w języku angielskim.
Pytanie brzmiało : Czy kiedykolwiek nagra jakiś utwór po polsku, rosyjsku lub w innym słowiańskim języku, na cześc swoich wschodnioeuropejskich korzeni ?
Wiem, że Josh wybiera pytania śmieszne i że robi to na użytek spektaklu, aby rozbawic publicznośc.
Wrzucając moje pytanie do szklanej wazy wiedziałam, że Josh nie udzieli na nie odpowiedzi na scenie, ale może będzie to jakieś przesłanie, które wpłynie na to co  Josh w przyszłości zaśpiewa?

Sam koncert to taki  "zaczarowany moment". Byłam całkowicie pod urokiem Josha, jego wspaniałego głosu, orkiestry, świateł... moment.... bo tak krótko trwał ( chociaż według zegara 2 godziny ). W przerwach, pomiędzy utworami Josh bawił publicznośc, tryskał humorem, żartował, Najwyrażniej w Londynie czuł się swobodnie, zresztą powiedział to na wstępie, że Londyn jest miastem w którym mógłby zamieszkac, może nawet kupic mieszkanie... Na to ktoś z sali krzyknął "możesz zamieszkac u mnie" i wszystkich to rozbawiło włącznie z Joshem ...
Publicznośc była żywiołowa, śpiewała razem z Joshem, Bisy, YRMU obowiązkowo. Owacje na stojąco. Smile na koniec. Wspaniały koncert !

Po koncercie polowanie na autograf. Ludzie przy bocznym wyjściu. Prawdziwy tłum wylewający się aż na ulicę. Darren pokrzykujący, że na ulicy Josh nikomu nie da autografu. Oczekiwanie. Robi się późno. Mamy ostatni pociąg do Oxfordu za 40 minut. Trzeba jeszcze dojechac metrem do Paddington. Liczę na łut szczęścia. Robimy z Zuzią zdjęcie strony tytułowej Albumu z dedykacją ( na pamiątkę - tak na wszelki wypadek, gdyby jednak udało się go przekazac Joshowi ).
W pewnym momencie następuje poruszenie w tłumie .....jest Josh... zaczyna podpisywac z drugiej strony, jeszcze daleko, ale może się uda, tłum naciska, Josh miły jak zawsze, wymienia grzeczności, ja mam jeden cel - zdobyc podpis Josha na PROGRAMIE z jego pięknymi zdjęciami  i wręczyc mu ALBUM o Polsce. Josh jest już w pobliżu, ale wyciąga się tyle rąk... las rąk..  Nareszcie mam Autograf ! Jeszcze dac ALBUM !  Josh chce go podpisac, Wtedy krzyczę na cały głos ....FOR YOU!!!  a Josh odpowiada ze zdziwieniem FOR ME? bierze go do rąk, mówi THANK YOU i przekazuje Darrenowi, a ten oddaje następnej osobie i Album wędruje do osobistych zasobów  Josha.
YES!  Możemy wracac do Oxfordu. Misja spełniona. Odnajduję Zuzię, która w tym czasie próbowała robic dokumentację zdjęciową. Próbowała... bo w tym tłumie było naprawdę ciężko, Większośc zdjęc jest poruszona. Tylko nieliczne są ostre.
Ale co tam, najważniejsze, że udało nam się przekazac Joshowi naszą książkę z dedykacją.
Jeszcze jeden dowód wierności polskich fanek, które walczą o koncert w Polsce.
Teraz pozostaje nam już tylko czekac na tę upragnioną wiadomośc. Oby przyszła jak najszybciej!

(Chciałam wkleic zdjęcia, ale zupełnie sobie z tym nie radzę. Nie rozumiem dlaczego, ale menu nie jest aktywne. Szkoda.)

alessa - 23-10-2011 08:08:05

Meja - dziękuję :*** Na pewno Cię odwiedzę niebawem!
Amethyst - super, że na koncercie w Londynie "Polska" znów była obecna za Twoją sprawą. Brawo, Dziewczyno! Pomysł na prezent extra! Niech wie, co tu na niego czeka poza NAJLEPSZYMI = NAJBARDZIEJ ZAKRĘCONYMI, TWÓRCZYMI, ZDETERMINOWANYMI = ODDANYMI FANKAMI ;-))) Zapraszamy na 2 fora na FB "Grobanites" https://www.facebook.com/groups/2766363 … 921940631/ i "Forum o Joshu Grobanie" https://www.facebook.com/groups/276636372346889/ - tam łatwiej wrzucisz zdjęcia i pogadać można bardziej interaktywnie :)

agataa - 23-10-2011 15:14:40

Amethyst napisał:

Jeszcze dac ALBUM !  Josh chce go podpisac, Wtedy krzyczę na cały głos ....FOR YOU!!!  a Josh odpowiada ze zdziwieniem FOR ME? bierze go do rąk, mówi THANK YOU i przekazuje Darrenowi, a ten oddaje następnej osobie i Album wędruje do osobistych zasobów  Josha.
YES!  Możemy wracac do Oxfordu. Misja spełniona.

Cudownie, że udało Ci się przekazać prezent! :) wielkie WOW. Joshua ma już niezłą kolekcję prezentów, tych większych i mniejszych, od polek :D

pindulka - 23-10-2011 17:02:16

Amethyst napisał:

Jeszcze dac ALBUM !  Josh chce go podpisac, Wtedy krzyczę na cały głos ....FOR YOU!!!  a Josh odpowiada ze zdziwieniem FOR ME? bierze go do rąk, mówi THANK YOU i przekazuje Darrenowi, a ten oddaje następnej osobie i Album wędruje do osobistych zasobów  Josha.

czytałam całość z coraz bardziej zapartym tchem a przy w/w słowach miałam już łzy w oczach ! nie wiedziałam, że ktoś z polskich fanów był w Londynie. a do tego dałaś mu znać albumem, że Polska była i tam ! cudowne wieści !!!!!

fearless - 25-10-2011 07:48:20

I kolejna Polka na koncercie Josha :D Nie ma rady, to już jest jakiś znak ;)

annesophie - 26-10-2011 21:00:17

Która z Pań była na koncercie w Glasgow? Pindulka znalazła ten filmik: http://www.youtube.com/watch?v=FinLye308zc i wszystkie wyraźnie słyszymy Poland! ;)

Marta_Evans - 27-10-2011 17:27:27

"Mamy zamiar niedługo do Was przyjechać" :P

alessa - 28-10-2011 22:51:13

Marta_Evans napisał:

"Mamy zamiar niedługo do Was przyjechać" :P

Myślę, że nie ma/mają innego wyboru. I chyba - całkiem szczerze - ma/mają na to wielką ochotę.

Marta_Evans - 31-10-2011 13:51:06

alessa napisał:

I chyba - całkiem szczerze - ma/mają na to wielką ochotę.

Też mi się tak wydaje... Josh zachowuje się, jakbyśmy się mu naprawdę podobali. I mam nadzieję, że to nie jego gra aktorska! xD I Josh za każdym razem mówi tak jakoś stanowczo... Czyżby już naprawdę Polska widniała na liście tournee 2012??

fearless - 1-11-2011 18:23:47

Musi widnieć, skoro tak gorączkowo nas o tym zapewnia :)

https://www.columen.pl/ makijaż permanentny fontanny miejskie kopiowanie starych kaset